środa, 20 czerwca 2012

Zaproszenie:)

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga:)
http://zbrodnienadwisla.blogspot.com/
Mam nadzieję, ze również przypadnie Wam do gustu. Ponad to chciałam ogłosić, że w związku z tym, iż prosicie o kontynuację starego opowiadania postaram się coś jeszcze wymyślić...potrzebuję jednak czasu:))

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Koniec!!!

Dobra kochane mam kilka informacji;p
1. Przepraszam za to, że nie pisałam, ale po prostu brak weny...
2. Komentować nie miałam czasu chociaż notki, które pisałyście mnie naprawdę zachwycały.
3. Martwi mnie odejście: Agusi, Adunise i Butterfly. Co się stało??:(
4. Dlaczego nie ma nowych notek na blogach: Kasi, Daisy, Beatki i 523sekundy???
5. Dlaczego nasza ukochana Lenka nic nie pisze chociaż tyle nam obiecywała;(???
6. Niestety nie będę kontynuować mojego opowiadania bo nie wiem już co pisać. Zrobiło się za nudnie...tak mi się przynajmniej wydaje. Za to proponuję nowe opowiadanie o naszym ukochanym serialu. Jeżeli w ogóle jeszcze mam dla kogo pisać:) Dlatego też czekam na wasze komentarze do tej informacji...jeżeli znajdzie się co najmniej 5-8 chętnych będę pisać nowe opowiadanie:) Pozdrawiam Cieplutko:*****

czwartek, 10 maja 2012

...kobieca przyjaźń to jedna dusza w czterech ciałach...

***MACIEK***
Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Oboje nie mieliśmy pojęcia, kto to może być. Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi. Okazało się, że niespodziewanymi gośćmi są Ewa i Artur. Jednak największą niespodzianką byla osoba im towarzysząca. Nie znałem jej, jednak szybko dowiedziałem się kim jest.
-Hania!-krzyknęła moja księżniczka rzucając się na szyję nieznajomej.
-Też się cieszę że cię widzę kochana.-odpowiedziała...chrząknąłem cicho.
-Aha...przepraszam.-odezwała się ponownie moja księżniczka.-to mój narzeczony, a to moja siostra-uśmiechnęła się
-Maciek-dodałem i wyciągnąłem rękę w stronę Hani.
-Miło mi w końcu poznać przyszłego szwagra. -zaśmiała się. Zaprosiliśmy gości do środka. Oczywiście siostra mojej ukochanej musiała poznać najmniejsze szczegóły życia Ady w Warszawie. Mi powiedziała, że od siostry wiedziała tylko, że niedługo bierzemy ślub i, że Ada jest w ciąży. Nawet rozumiałem, że chciała się dowiedzieć wielu rzeczy. W końcu ona i Ada nie widywały się zbyt często. Siedzieliśmy do późna, w końcu jednak Ewa i Artur zebrali się do domu. Ja zaproponowałem, żeby Hania spała u nas z czego obie bardzo się ucieszyły. 
-Kochanie...-odezwała się nagle Ada
-Słucham księżniczko-spojrzałem na nią.
-Może skoro Hania zostaje na kilka dni w Warszawie to skorzystamy z okazji i pomoże nam w przygotowaniach do ślubu.-zaproponowała
-W sumie...my nie mamy na to za wiele czasu.-zaśmiałem się
-Oczywiście praca policjanta-uśmiechnęła się moja przyszła szwagierka.
-No niestety-odwzajemniłem gest.-zrobimy tak...ja muszę być jutro na komendzie, bo Andrzej ma jakąś sprawę, ale ty weź sobie 2 dni wolnego. Może razem uda Wam się coś załatwić, a pojutrze ja też wezmę urlop i we trójkę załatwimy resztę spraw.
-Świetnie-ucieszyły się dziewczyny. Ada postanowiła od razu spróbować skontaktować się z Pauliną. Oczywiście urlop dostała od ręki. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i wszyscy położyliśmy się spać.

***ADA***
Kiedy rano otworzyłam oczy, zauważyłam, że obok mnie nie ma Maćka. Stwierdziłam, że pewnie szykuje się do pracy, więc zarzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do kuchni. 
-Cześć księżniczko-odezwał się mój ukochany, gdy tylko pojawiłam się w drzwiach. 
-Hej-uśmiechnęłam się szeroko
-Jak się spało?-zapytał jak zawsze rano
-Cudownie-powiedziałam i podeszłam do niego. Po chwili nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.
-A jak się ma moje maleństwo?-zapytał kładąc ręce na moim zaokrąglonym brzuszku.
-Wspaniale, tylko jest bardzo niegrzeczne-zaśmiałam się. Usiadłam obok niego i zjedliśmy wspólne śniadanie. Uzgodniliśmy, że ja z Hanią i Ewą załatwię sprawę sukni, kwiatów itp. a następnego dnia razem załatwimy najważniejsze rzeczy. W końcu jednak Maciek musiał zbierać się do pracy. Na pożegnanie jeszcze sprawił mi małą niespodziankę. Otóż dostałam wreszcie kluczyki do swojego służbowego auta. Co prawda brakowało mi bardzo jazdy naszym suzuki, no ale co na to poradzę. Zaraz po wyjściu mojego komisarza, Hania się obudziła. Ogarnięcie się zajęło nam jakieś pół godzinki. Mniej więcej około 9 byłyśmy już pod blokiem Ewy. Musiałyśmy na nią chwilkę zaczekać, bo standardowo się guzdrała. Kiedy już byłyśmy w komplecie, z szerokimi uśmiechami ruszyłyśmy w stronę centrum. Po drodze Ewka zarzuciła pomysł żeby do pomocy zaciągnąć Paulinę. W końcu była już panną młodą.  Barskiej nie trzeba było długo namawiać. Tak więc całą czwórką i w świetnych nastrojach ruszyłyśmy do galerii.
**************************************************
Witam kochane:*
Po dość długiej przerwie postanowiłam wreszcie napisać. No cóż mimo tego, że od Tych 3 najgorszych dniu w moim życiu minęły trzy tygodnie, mi wcale nie jest lepiej. Jest ciężko, ale staram się jak mogę. Niestety nie cofnę czasu choćbym nie wiem jak chciała:(. Dlatego też napisałam, przede wszytskim bardzo mi to pomaga. Przepraszam jednak za to, że notka nie jest idealna, ale po prostu jakoś ciężko mi się słowa kleją. Czekam na wasze opinie i komentarze:*

sobota, 21 kwietnia 2012

[*]

Moje kochane!
Po pierwsze przepraszam za brak notek. Ale mam też inną informację. Przez jakiś czas na moim blogu nie pojawi się nic nowego. Tym razem powodem nie jest ani brak czasu, ani szkoła. Powód jest zupełnie inny, ale za to bardzo bolesny. We wtorek 17.04.2012r. na moich oczach zmarł mój ukochany tata. Odszedł tak niespodziewanie i w tak młodym wieku. Bardzo ciężko jest mi się z tym pogodzić, dlatego też nie mogę pisać. Po prostu moje myśli nie mogą się złożyć w żadną logiczną całość. Krążą cały czas tylko wokół ostatnich dni. Jakże trudnych i ciężkich dni. Nigdy nie czułam takiego bólu jak teraz;(((
Pozdrawiam Was:*

wtorek, 3 kwietnia 2012

W Twoich ramionach...


***MACIEK***
-To teraz powiedz nam co tak naprawdę łączy Cię z Magdą Seter?-zapytałem Budzana
-Nic...-zawahał się-to tylko moja asystentka.
-Ciekawe...od kiedy sypiasz z asystentkami.-usłyszeliśmy nagle głos Ady, która właśnie weszła do pokoju przesłuchań.
-Co ty wygadujesz?-uniósł się 
-Grzeczniej...-podniosłem głos
-Macie możesz na chwilkę?-zapytała moja księżniczka z dość nieciekawą miną.
-Dokończ-zwróciłem się do Wojtka i wyszedłem za Adą-Co tam masz księżniczko?
-To...-podała mi zdjęcia z kamer w firmie. Na jednym z nich był Budzan z Magdą w dość jednoznacznej sytuacji, a na drugim sekretarka prezesa.
-No już wiemy, że ze sobą sypiali, a to drugie?-spytałem bo nie bardzo rozumiałem o co chodzi.
-Na jednym z nagrań widać jak sekretarka wyciąga coś z torebki Magdy, a później oddaje to mężczyźnie w czapce z daszkiem. 
-Hmmm-zamyśliłem się-no to trzeba z nią pogadać
-Jest jeszcze coś-powiedziała a ja spojrzałem na nią z zaciekawieniem.-Przed chwilą dzwonili ze szpitala. Nasza ofiara zmarła 10 minut temu.-powiedziała smutno
-Co?-odparłem zaskoczony.-Przecież przed chwilą był u niej Andrzej.
-Na razie nie wiadomo co się stało. Barska zleciła Piotrowi sekcję. 
-Dobra...to co wypuszczamy go.-powiedziałem i wróciłem do pokoju przesłuchań. Kiedy zwolniliśmy już Budzana ja i Wojtek skierowaliśmy się do gabinetu Pauliny i Andrzeja gdzie czekała już na nas Ada. Szefowa poinformowała nas, że Radwan właśnie pojechał do firmy po sekretarkę. Oczywiście sprawa szybko się rozwiązała. Trochę nas to zdziwiło, ale takie były fakty. Piotr przysłał nam wyniki sekcji w ekspresowym tempie. Ofiara zmarła na zawał serca. Ze względu na jej wiek było to dość dziwne, ale Szuba wyjaśnił, że miała wrodzoną wadę i po takich wydarzeniach to nic dziwnego. Po przesłuchaniu Anny Kamyk, sekretarki prezesa firmy, okazało się, że kilka miesięcy temu Mikołaj Budzan zgwałcił jej siostrę. Dziewczyna nie wytrzymała i popełniła samobójstwo. Mężczyzna w czapce okazał się być mężem samobójczyni. Po prostu chcieli się na nim zemścić. 
***ADA***
-No to mamy sprawę z głowy.-powiedziała Barska, kiedy ponownie zjawiliśmy się w jej pokoju.
-Na to wygląda-powiedział Wojtek
-Jak Wam minął pierwszy dzień ze zmianami.-zaśmiała się szefowa
-Dość ciekawie-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dobra co prawda jest dopiero 19, ale myślę, że wszyscy zasłużyliśmy na wolne. Widzimy się jutro o 8.-zaśmiał się Radwan 
- O widzę, że pan inspektor już się wdrożył i zaczyna rządzić.-Maciek jak zwykle dogryzał Andrzejowi.
-Jeśli Ci się nie podoba, to możesz zostać. Akta na pewno się znajdą.-oczywiście "szef" nie pozostawał mu dłużny.-wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Maciek szybko ruszył z miejsca. Chyba nie bardzo chciał zajmować się aktami. Całą ekipą ruszyliśmy do wyjścia. Pożegnaliśmy się i każdy ruszył do swojego samochodu. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi czarnego suzuki odetchnęłam z ulgą. Tak bardzo brakowało mi tego samochodu. W naszym mieszkaniu byliśmy w mgnieniu oka. Maciek zaproponował, żebym wzięła prysznic, a on w tym czasie zrobi jakąś kolację. Po prostu czytał mi w myślach. Marzyłam o chwili relaksu.  W łazience spędziłam ponad godzinę. Do wyjścia zmusiły mnie przepiękne zapachy, które dobiegały z kuchni. Wytarłam się a następnie zarzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam w kierunku źródła tego zniewalającego zapachu.
-Hmmm co tak pięknie pachnie-zapytałam przytulając się do ukochanego
-Zaraz zobaczysz-powiedział odwracając się w moją stronę. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek i usiedliśmy przy stole. Około godziny 21:30 oboje byliśmy już wykąpani i najedzeni. Siedzieliśmy w salonie oglądając telewizję. Ja byłam wtulona w Maćka, a on jedną  ręką obejmował mnie, drugą zaś gładził mój lekko zaokrąglony brzuszek. Bardzo to lubiłam. Chwilami wprost nie mogłam się doczekać kiedy na świat przyjdzie nasze dziecko. Z jednej strony trochę się bałam tego, jak teraz zmieni się nasze życie, ale z drugiej cieszyłam się jak cholera. Mam wszystko czego pragnie każda kobieta. Świetną pracę, która sprawia mi przyjemność. Wspaniałego narzeczonego, który kocha mnie ponad życie i, z którym niedługo biorę ślub. A do tego za kilka miesięcy mam urodzić nasze dziecko. Po prostu żyć nie umierać. Kiedy tak siedzieliśmy w milczeniu rozkoszując się swoją obecnością, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
****************************************************
Moje drogie:*
Wiem, że zapewne macie mi za złe moją długą nieobecność, ale po prostu nie mogłam wcześniej. Bardzo Was przepraszam. Zrozumiem nawet, jeżeli będziecie na mnie złe. :( Mam nadzieję, że dzisiejsza notka, mimo iż nie koniecznie idealna, chociaż troszkę Was udobrucha. Obiecuję, że teraz postaram się pisać jak najczęściej:) Buziaki moje kochane:****************
PS:  Notka dedykowana dla Agusi:* Przepraszam kochana. Tak wiernie czekałaś na moje notki i cały czas się upominałaś, a ja nawet nie miałam jak się odezwać:( Dziękuję:*** I nie zostawiaj nas:***

niedziela, 25 marca 2012

Bo jest paru ludzi, Bo jest parę w życiu dobrych chwil


***MACIEK***
Znalezienie firmy nie sprawiło nam wiele trudności. Był to jedyny, takich rozmiarów, budynek w tej okolicy. Zaparkowałem samochód i zgasiłem silnik.
-Wiemy w ogóle coś o tej firmie?-zapytałem Wojtka
-Coś tam zdążyłem sprawdzić.-zaśmiał się
-To może mnie oświecisz-nie byłem w zbyt dobrym nastroju do żartów. Wszystko przez to, że brakowało mi pracy z Adą. No cóż,  w końcu muszę się z tym pogodzić. Teraz najważniejsze było, żeby ona i nasze dziecko byli bezpieczni. Denerwował mnie tylko fakt, że pracowała teraz dużo z Radwanem. Niby starałem się jakoś z nim dogadywać, ale nie szło mi za dobrze.
-Wiem tyle-odezwał się ponownie Wojtek.-Firma "For Life" zajmowała się produkcją i dystrybucją kosmetyków do pielęgnacji ciała kobiet i niemowląt.
-Zajmowała się?-zaciekawiło mnie to
-Tak. Dwa lata temu mieli dość nieprzyjemną sprawę i zmienili trochę preferencje swojego zakładu. Teraz zajmują się dystrybucją takich samych kosmetyków tylko pod inną nazwą i dla innego zakładu produkcyjnego.
-Jaką sprawę-zadawałem kolejne pytania.
-Jakiś facet-zajrzał do notesu.-Marcin Miszak, oskarżył ich o spowodowanie śmierci swojej żony i dwutygodniowej córeczki. Podobno ich kosmetyki nie zawierały informacji o składzie. Z tego co wiem to były w nich jakieś substancje uczulające. Oczywiście wygrali sprawę. Nie wiem jak, ale im się to udało.
-Hmmm-zamyśliłem się-no to porozmawiamy sobie z panem prezesem.-powiedziałem i wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy do firmy i od razu poprosiliśmy o rozmowę z szefem. Sekretarka niechętnie wpuściła nas do jego gabinetu. Od Pana Mikołaja Budzana dowiedzieliśmy się, że Magda Seter była jego asystentką. Dziwne było to, że kiedy zapytaliśmy go o mężczyznę, który często go odwiedzał bardzo się zdenerwował. Odniosłem dziwne wrażenie, ze coś przed nami ukrywał. I oczywiście nie myliłem się. Jego sekretarka zdradziła nam, że od niedawna on i nasza ofiara byli w związku. A najczęściej odwiedzał go właśnie Mariusz Miszak. Poinformowała nas też, że zawsze kłócił się z szefem i wielokrotnie groził jemu i Magdzie. Podziękowaliśmy za rozmowę i udaliśmy się  na komendę.
***ADA***
Siedziałyśmy z Pauliną w moim nowym gabinecie i piłyśmy herbatę. Tematów do rozmowy nam nie brakowało. Barska wypytywała mnie jak mi się układa z Maćkiem, a ja próbowałam podpytać ją o Andrzeja. Nawet całkiem dobrze mi to wychodziło.Paulina tak się rozgadała, że chyba nawet sama nie wiedziała kiedy zaczęła mi opowiadać różne śmieszne historie o niej i Radwanie.
-Dlaczego po prostu ze sobą nie porozmawiacie?-zapytałam uśmiechając się
-I kto to mówi...ta co była taka chętna do rozmowy-powiedziała z ironią i szerokim uśmiechem.
-Oj dobrze wiesz jak było-zaśmiałam się i już miałam powiedzieć coś jeszcze kiedy nagle do pomieszczenia wpadli równocześnie Wolski i Radwan.
-No widać, że panie się nie nudziły-rzucił jak zwykle Andrzej
-My pracujemy, a one sobie herbatkę popijają-zawtórował mu Maciek na co obie za Pauliną wybuchnęłyśmy śmiechem
-Dobra pracusie...lepiej powiedzcie co tam macie-powiedziała szefowa ledwie się opanowując.
-Ja mam to-powiedział inspektor i wyciągnął przed siebie portret pamięciowy
-A ja bardzo dużo ciekawych informacji.-odezwał się mój ukochany z szerokim uśmiechem na twarzy. Całą czwórką ruszyliśmy do gabinetu państwa inspektorów, gdzie Maciek opowiedział nam wszystkiego czego dowiedzieli się z Wojtkiem. Barska od razu wyznaczyła wszystkim zadania. Ja miałam zająć się przeglądaniem monitoringu z firmy, który przywieźli chłopaki. Wojtek i Maciek Budzanem, a Radwan i Paulina przyjrzeć się Miszakowi. Wszyscy zgodnie ruszyliśmy do swoich zadań. Po jakiś trzech godzinach przeglądania filmów natrafiłam na coś bardzo ciekawego. W tym czasie Wolski i Wojtek przesłuchiwali Budzana.
****************************************************
Moje kochane...chciałam Was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, ale wszystko przez kompletny brak czasu. Ledwie znajduję chwile, żeby poczytać Wasze notki...na komentowanie jeszcze rzadziej. 
Dzisiejszą notkę dedykuję Korneli-523sekundy...Widać kochana, że radzisz sobie coraz lepiej:) Oby tak dalej...Mam nadzieję, że ręka szybko wróci do dawnej formy i napiszesz dla nas coś nowego:) Życzę zdrowia:***
Ps: Przepraszam jeszcze, że notka taka krótka i bez sensu, ale chyba brak mi weny:(( Jutro(tzn. dzisiaj) postaram się to naprawić:) Buziaki:***

poniedziałek, 12 marca 2012

Nie jest łatwo pojąć nawet to...To że co rano słońce świeci...


***MACIEK***
Wsiedliśmy do czarnego suzuki i ruszyliśmy na miejsce. Przez całą drogę Paulina i Wojtek sobie żartowali, a ja byłem nieobecny. Myślałem oczywiście o Adzie. To była nasza pierwsze sprawa osobno. Przyzwyczaiłem się do tej małej blondynki. Pocieszała mnie jedna myśl...wieczorem znów będę miał ją obok w naszym wspólnym mieszkaniu. Rozmarzyłem się, jednak nie na długo. Oprzytomniałem, kiedy zobaczyłem rękę Pauliny przed moją twarzą. Uśmiechnąłem się, Ada zawsze mi tak robiła, kiedy się zamyśliłem. Mimo tego, ze byliśmy razem i nadal w sumie pracowaliśmy, bardzo mi jej brakowało. Wysiałem z samochodu i ruszyłem w stronę mieszkania ofiary. W środku byli już Artur, Eryk i reszta policjantów.
-Cześć-przywitałem się, a za mną Barska i Wojtek, który przedstawił się chłopakom.
-Hej-odpowiedzieli
-Co mamy?-zapytała Paulina
-W sumie to niewiele.-poinformował nas Artur.-Brak śladów włamania, ofiara musiała znać napastnika, albo on miał klucze. Swoją drogą to trochę dziwne.
-Co?-zapytał Wojtek.
-Zgwałcona we własnym mieszkaniu, do tego we własnym łóżku.-dokończył Eryk
-No fakt...normalne to nie jest.-powiedziałem. Rozejrzeliśmy się trochę po mieszkaniu. Nie znaleźliśmy nic ciekawego. Jedyną rzeczą, jaka przykuła naszą uwagę, było mnóstwo kwiatów i  prezentów.
-Miała wielbiciela.-skwitowałem
-Pewnie bogatego.-dodała szefowa.-na prezenty raczej jej nie żałował. Poszperaliśmy jeszcze trochę w jej rzeczach. I na komendę wracaliśmy prawie z pustymi rękami. Mieliśmy jedynie adres jej pracy, kilka dokumentów, bileciki od wielbiciela i laptopa.
***W tym samym czasie***
***ADA***
W szpitalu byliśmy dość szybko. W recepcji pokazaliśmy odznaki i życzliwa recepcjonistka wskazała nam salę, w której leżała nasza ofiara. 
-Dzień dobry-przywitaliśmy się z lekarzem który właśnie wychodził z jej pokoju.
-Dzień dobry-odpowiedział-A państwo kim są?
-Komenda stołeczna-powiedział Andrzej pokazując odznakę.-Chcieliśmy zapytać co z nią?
-No powiem szczerze, ze nie jest aż tak źle. Ma parę ran i siniaków. Do tego złamaną lewą rękę. Na szczęście jej narządy są w porządku. 
-A możemy z nią porozmawiać?-zapytałam
-Jeżeli tylko się Pani uda. Tylko proszę nie męczyć jej zbytnio. 
-Oczywiście-odparłam
-Gdyby Państwo mnie potrzebowali, będę w swoim gabinecie. 
-Dziękujemy.-powiedzieliśmy równocześnie i weszliśmy do sali. Ja usiadłam na krzesełku obok łóżka, a Andrzej stanął za mną.
-Dzień dobry. Jestem psychologiem z komendy stołecznej. Możemy porozmawiać?-wyjaśniłam delikatnie. Kobieta nic nie odpowiedziała, rzuciła mi tylko porozumiewawcze spojrzenie. Dobrze wiedziałam o co chodzi. Andrzej chyba też, bo od razu powiedział, ze idzie porozmawiać z lekarzem i opuścił sale.-Jak się nazywasz?-zapytałam ponownie.
-Magda...Magda Seter-odpowiedziała kobieta po krótkim milczeniu.
-Chcesz ze mną porozmawiać?-w odpowiedzi kiwnęła tylko głową.-Co się tam stało?
-On...wszedł do mojego mieszkania kiedy spałam. Nawet nie wiem skąd miał moje klucze...-zanosiła się łzami.
-Znasz go?
-Nnie...widywałam go czasami u szefa. Nie wiem nawet jak się nazywa.-płakała coraz głośniej.
-A jesteś w stanie opisać jego wygląd?-zadawałam kolejne pytania.
-Chyba tak-mówiła przez łzy.
-Dobrze. W takim razie podeślę do Ciebie rysownika. Gdybyś chciała porozmawiać, to zadzwoń.-Powiedziałam z uśmiechem i podałam jej jedną z wizytówek, które dała mi Paulina..
-Dziękuję-odpowiedziała uśmiechając się przez łzy. Opuściłam salę i ruszyłam w  kierunku wyjścia. Kiedy otwierałam drzwi dobiegł do mnie Andrzej. Przekazał mi szczegóły jakich dowiedział się od lekarza,a ja poinformowałam go o swoich ustaleniach. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na komendę. Udaliśmy się prosto do gabinetu SZEFÓW. W środku byli już Paulina, Wojtek i mój ukochany.
-Macie coś?-zapytał z nadzieją Maciek.
-W sumie to niewiele-wyjaśnił Radwan.-Wiemy, że napastnik użył prezerwatywy. Ofiara jest w dość dobrym stanie, ale więcej dowiecie się od Ady, z nią rozmawiała.
-Powiedziała, że widywała tego mężczyznę u szefa.Trzeba wysłać tam Eryka, żeby stworzył portret pamięciowy. Mówiła też, ze miał klucze i wszedł kiedy spała.-wyjaśniłam jednym tchem.
-No widać, że robota psychologa Ci służy-uśmiechnęła się Paulina.
-Powiedzmy...wiesz że wolałabym, inną-odpowiedziałam z uśmiechem.
-A wiesz, że póki co to niemożliwe.-wtrącił się mój ukochany szczerząc ząbki.
-Poczekaj te kilka miesięcy-zaśmiałam się. Uwielbiałam się z nim droczyć.
-Dobra...póki co mamy niewiele-odezwała się ponownie szefowa.-Maciek i Wojtek...jedziecie do firmy. Andrzej z Erykiem do szpitala.
-A Wy?-powiedzieli panowie jednocześnie.
-A my mamy czas na herbatkę-uśmiechnęła się. Chłopcy posłusznie zebrali się do wyjścia.
************************************************
No i jest...tylko nie wiem czy fajna:) Cd jutro:) Buziaki:***

Wszystkim dzisiaj czoła stawię...


***MACIEK***
Rozpakowywanie rzeczy Ady trochę mi zajęło. Dobrze, że moje mieszkanie było w miarę duże. Czasami nawet zastanawiałem się po co mi takie skoro i tak mieszkam sam. Jednak teraz, kiedy mam Adę jestem pewny, że to w sam raz dla nas i naszego dziecka. 
Punkt 19 zjawiła się u nas mama.
-Dobry wieczór-powiedziała moja księżniczka z uśmiechem, otwierając drzwi.
-Witaj kochana-odparła jej mama i ucałowała najpierw ją, a później mnie. Weszliśmy do pokoju. Ja postanowiłem, że podam kolację,a Ada i mama siedziały na kanapie rozmawiając. Po jakiś 40 minutach byliśmy już po jedzeniu. Otworzyłem butelkę czerwonego wina. Wyciągnąłem trzy kieliszki, do jednego nalałem trochę mniej i podałem go Adzie. Mama trochę się zdziwiła.
-To dowiem się wreszcie jaka to niespodzianka?-powiedziała z uśmiechem.
-Sekundę...coś Ty taka niecierpliwa.-zaśmiałem się i usiadłem obok Ady. Złapałem ją za rękę i wziąłem głęboki oddech.
-Chcemy Pani coś powiedzieć.-uśmiechnęła się moja księżniczka
-Więc słucham-moja mama coraz bardziej się niecierpliwiła
-Za kilka miesięcy chcemy wziąć ślub-wyszczerzyłem żabki. Bardzo bałem się reakcji mamy.
-Cudownie. Już myślałam, że się nie zdecydujecie-odwzajemniła uśmiech.
-Tylko...-zawahała się Ada-Jest jeszcze coś...Jestem w ciąży-Poinformowała z niepewnym uśmiechem.
-To jeszcze lepiej-krzyknęła moja mama. Widać było, że bardzo się cieszy. Zaczęła nas ściskać. Oczywiście od razu musiała wypytywać o szczegóły ciąży i o pracę. Kategorycznie powiedziała, że Ada nie może już ze mną pracować. Od razu wytłumaczyliśmy jej naszą umowę z Pauliną. Bardzo się cieszyła, ze wreszcie będziemy razem...już na zawsze. Nie powiem, bo bardzo mi zależało na jej zdaniu. Ale jakoś nie bałem się rozmowy z nią. Wiedziałem, że lubi Adę. Już jak ją poznała to mówiła, że to idealna dziewczyna.
***ADA***
Rozmowa z mamą, bo tak kazała mi się do siebie zwracać, minęła bardzo przyjemnie. Około 22 pojechała do domu i znów mogliśmy być sami. Ja posprzątałam po kolacji, a Maciek w tym czasie wziął prysznic. Następnie ja udałam się do łazienki. Zasnęliśmy dosyć szybko. W końcu mieliśmy męczący dzień, a jutro do pracy. Już się nie mogła doczekać. Rano obudziłam się po 5. Chciałam wyjść pobiegać, ale Maciek oczywiście mi nie pozwolił. Powiedział, że jeżeli lekarz się zgodzi to będę mogła dalej biegać, ale póki co nie. Bawiło mnie trochę jego zachowanie. Przecież ciąża to nie choroba, a on traktował mnie nad opiekuńczo. Kiedy brałam prysznic, mój ukochany przygotował pyszne śniadanie. Później on wziął prysznic, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na komendę. Droga minęła nam jak zwykle w miłej atmosferze. Z uśmiechami na twarzy przekroczyliśmy próg komendy, oczywiście udaliśmy się prosto do gabinetu SZEFÓW. W końcu trzeba było się przyzwyczaić, ze teraz mamy ich dwóch. Zapukaliśmy delikatnie, po usłyszeniu standardowego "proszę" weszliśmy do środka. 
-Cześć-przywitaliśmy się chórem.
-Hej-odpowiedziały nam dwa głosy.
-No to co gotowi do pracy?-zapytała z uśmiechem Paulina.
-Oczywiście-odpowiedziałam i odwzajemniłam gest. 
-To w takim razie Maciek już zna swoje miejsce, a Tobie zaraz wszystko pokażę.-Poinformowała mnie i zaprowadziła na moje miejsce pracy. Biurko praktycznie niczym nie różniło się  od poprzedniego. Były dwa wyjątki...miałam własny pokój i brakowało mi Maćka. Jednak nie długo, bo gdy tylko Paulina opuściła mój "gabinet" w drzwiach zjawił się komisarz z bukietem kwiatów.
-Witam panią-wyszczerzył swoje ząbki
-Witam pana-odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w usta.
-Mmmm...jak miło-rozmarzył się i podał mi kwiaty.-A to an dobry początek dnia.
-Dziękuję-odpowiedziałam i pocałowałam go ponownie.
-Hmm...chyba będę tu częściej przychodził.
-Masz pracę kochany.-zaśmiałam się.
-No tak...ale zawsze znajdę chwilkę na kawę i buziaka.
-Zobaczymy-posłałam mu tajemnicze spojrzenie.
-Chodź poznasz kogoś.-powiedział łapiąc mnie za rękę. Po chwili staliśmy koło mojego dawnego biurka, przy którym siedział teraz nowy partner Maćka.-Ada to jest Wojtek, mój nowy partner. Wojtek, to jest Ada, moja dawna partnerka, a obecnie moja narzeczona.-przedstawił nas
-Cześć. Miło Cię poznać-powiedziałam z uśmiechem i podałam mu rękę.
-Mi również-odpowiedział i uścisnął moją dłoń.-Stary i Ty chciałeś taką partnerkę zamieniać?-Zapytał z uśmiechem
-Oj tam...wtedy była wredna-zaśmiał się mój ukochany za co dostał łokciem w żebra.-Widzisz nadal taka jest-zaśmiał się ponownie.Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, po czym z gabinetu wyskoczyli Radwan i Paulina.
-Mamy sprawę-powiedział Pan inspektor.-gwałt i pobicie. Ja I Ada jedziemy do szpitala, a Ty, Wojtek i Paulina na miejsce zbrodni. Artur i Eryk są na miejscu. Zielona 45. Posłusznie zebraliśmy się z miejsc i ruszyliśmy do samochodów.
**********************************************
Jest takie sobie...Bardzo przepraszam...ta notka miała być jeszcze wczoraj z okazji naszej wielkiej rocznicy:) ale niestety nie dałam rady. W związku z tym obiecuję, ze dziś postaram się dodać jeszcze jedną:)) Czekam na komentarze:) Buziaki:***

piątek, 9 marca 2012

Nie pragnę słów wzrokiem do mnie mów...


***MACIEK***
Kiedy się obudziłem Ada już nie spała. Siedziała obok przykryta kołdrą i czytała jakąś książkę. 
-Witam-powiedziała z uśmiechem, kiedy zauważyła , że otworzyłem oczy.
-Hej-odpowiedziałem i namiętnie pocałowałem jej usta.
-Mmmmmmm...-zamruczała-słodkie powitanie.
-Teraz będziesz miała takie codziennie.-uśmiechnąłem się i spojrzałem na jej rękę. Lśnij na niej złoty pierścionek. Przytuliłem mocno moją księżniczkę. Leżeliśmy tak chyba z dobrą godzinę. Z łóżka zwlekliśmy się około 10. Prysznic, śniadanie i z w końcu z mieszkania wyszliśmy po 11. Najpierw pojechaliśmy na stołeczną. Od razu udaliśmy się do gabinetu Pauliny. 
-Hej-przywitaliśmy się chórem z szerokimi uśmiechami
-Cześć-odpowiedziały nam dwa głosy. Należały do Barskiej i Radwana
-Widzę, że pan inspektor się zadomowił.-zaśmiałem się.-Na komendzie głównej brak etatów?
-Będziesz musiał się przyzwyczaić-poinformowała nas Paulina, a ja i Ada wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.-Będziemy mieć kilka zmian w naszej drużynie.
-To znaczy?-zapytała moja księżniczka ze zdziwieniem.
-Góra zgodziła się na zmianę Twojego stanowiska-powiedziała z uśmiechem, po czym dodała-Poza tym dostaniemy jeszcze dwóch nowych policjantów.  Jeden dla mnie i drugi dla Maćka.
-Może jakieś szczegóły.-powiedziałem z uśmiechem.
-Proszę bardzo-Paulinie widać dopisywał humor.-Ada będzie u nas pracowała na jako psycholog policyjny. Ponadto po urlopie macierzyńskim wracasz do nas. Masz zapewniony etat. Jeśli tylko takie stanowisko Ci odpowiada.
-Pewnie-ucieszyła się moja księżniczka-tylko...po urlopie będę mogła wrócić na stare stanowisko? W sensie do pracy w terenie
-Myślę, że tak, ale jeszcze zobaczymy.
-A reszta?-zapytałem bo byłem ciekawy z kim będę pracować.
-Ty będziesz pracował z Wojtkiem-uśmiechnęła się
-Fajnie-odwzajemniłem uśmiech
-A Andrzej będzie pracował ze mną, także będziecie mieć dwóch szefów.-zaśmiała się ponownie.
-Wow...no to pan inspektor zostanie z nami na stałe-nie mogłem się powstrzymać żeby mu nie dogryzać.
-Wolski...-odezwał się Radwan-skoro mamy razem pracować, to myślę, że powinniśmy się zacząć jakoś dogadywać.-wyciągnął do mnie rękę.
-Łuuu - zdziwiłem się-no skoro tak to masz rację SZEFIE-odpowiedziałem z naciskiem na ostatnie słowo i podałem mu rękę. Wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Paulina zaproponowała żebyśmy dzisiaj załatwili sobie wszystko(poinformowaliśmy ich o zaręczynach), bo i tak nie mamy żadnej sprawy. "Nową" pracę mieliśmy zacząć od jutra. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy komendę.
***ADA***
Najpierw postanowiliśmy pojechać do szpitala, odwiedzić Marcina. Okazało się, że już jest coraz lepiej. Przyjaciele bardzo ucieszyli się naszych zaręczyn i życzyli nam szczęścia. Dowiedzieliśmy się też, że Marcin już za kilka dni opuszcza szpital. Skorzystaliśmy z okazji i zaprosiliśmy ich na kolację.
Następnie pojechaliśmy do mamy Maćka. Zaproponowałam żeby zaprosić ją na kolację. Wiedziała, że od jakiegoś czasu jesteśmy razem, ale nie wiedziała, że będziemy rodzicami i, że planujemy ślub.
-Dzień dobry-przywitałam się z przyszłą teściową
-Witajcie. Nareszcie znaleźliście czas żeby mnie odwiedzić.-powiedziała z uśmiechem i zaprosiła nas do środka
-Wiesz mamo jak to jest-zaśmiał się Maciek.
-Jasne...już nic nie mów...praca-uśmiechnęła się-powinniście trochę zwolnić.
-Właśnie nad tym myślimy-odpowiedział mój ukochany.-Chcielibyśmy Cię zaprosić na kolację...do nas
-A co to za okazja?-zapytała ze zdziwieniem.
-Po prostu mamy dla Pani niespodziankę, ale wszystkiego się Pani dowie wieczorem.-uśmiechnęłam się tajemniczo.
-No dobrze...skoro niespodzianka to niespodzianka. O której?
-Myślę że około 19?-powiedziałam i spojrzałam na ukochanego.
-Tak może być...mamy jeszcze parę spraw.-poprał mnie ukochany. Po czym pożegnaliśmy się z Panią Wolską i wsiedliśmy do samochodu. Naszym następnym celem było mieszkanie Ewy. Maciek postanowił, że zabierzemy moje rzeczy od Ewki. Przecież jesteśmy zaręczeni...już czas żebyśmy zamieszkali razem. Ewa przywitała nas serdecznie, Artur również był w domu, bo Paulina dzisiaj dała wszystkim wolne.Skorzystaliśmy z okazji i oznajmiliśmy im nasze zaręczyny. Pakowanie i oczywiście kawa z przyjaciółmi zajęła nam dużooo czasu. Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy. W końcu wyszło na to, że w domu byliśmy po 17. Maciek zabrał się za rozpakowywanie moich rzeczy, a ja od razu ruszyłam do kuchni. Przecież musiałam przygotować coś pysznego dla przyszłej teściowej.
*******************************************************
Miało być dłużej i jest...co prawda niewiele, ale to zawsze coś. Problem tkwi tylko w tym, że wyszło trochę mdłe. Nie wiem sama...czekam na wasze komentarze:)
Buziaki:***

czwartek, 8 marca 2012

Pierwszy raz pozwolił los dwojgu ludziom spotkać się...


***MACIEK***
Na początku wszystkich zamurowało,jednak już po chwili ustawiła się do nas kolejka z gratulacjami. Pierwszy był Eryk.
-Gratuluję Wam-powiedział siląc się na sztuczny uśmiech.  Dobrze wiedziałem, że to on chciałby w tym momencie być na moim miejscu. Od samego początku podrywał Adę. Byłem szczęśliwy, że księżniczka jest tylko moja. Podziękowaliśmy mu ładnie. Następni byli Ewa i Artur. Ewka oczywiście musiała nas wyściskać. 
-Kochani nawet nie wiecie jak się cieszę.-powiedziała uśmiechając się szeroko.
-My też-powiedziałem szczerząc ząbki. Następnie podeszli do nas Paulina i Andrzej.
-Widzę, że nasz "król komendy" dał się usidlić.-jak zwykle nie mógł sobie odmówić dogryzania mi.
-Powinieneś spróbować...-odwdzięczyłem mu się-chociaż nie...Ty już jesteś usidlony. Pani inspektor widać sobie radzi.-puściłem oczko Paulinie, na co obie z Adą parsknęły śmiechem, a Radwan o dziwo się uśmiechnął.
-Dzieciaki-powiedziała Paulina i zwróciła się do Ady-No nic...oni chyba nigdy nie dorosną.
-No tak...tylko jak ja sobie poradzę z dwójką dzieci-zaśmiały się.
-No właśnie kochana. Po pierwsze bardzo Wam gratuluję. O pracę nie musisz się martwić. Załatwimy Ci jakieś spokojne stanowisko, a Maćkowi znajdziemy nowego partnera.-uśmiechnęła się tajemniczo.
-Jak to partnera?-udawałem zdziwienie.-Przecież mogę pracować sam.
-Przyjedźcie jutro na komendę, to wszystko obgadamy. Już  chyba nawet mam pomysł.-powiedziała i po raz kolejny posłała nam tajemniczy uśmiech.
-No dobra-uśmiechnęła się moja ukochana.
Około 1 w nocy wszyscy zaczęli się zbierać. Odprowadziłem gości do drzwi i wróciłem do pokoju. Ada właśnie brała się za sprzątanie.
-Co Ty wyprawiasz?-zapytałem łapiąc ją za ręce.
-Sprzątam.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
-Chyba zwariowałaś. Ja to zrobię.
-Daj spokój ciąża to nie choroba-powiedziała dając mi delikatnego buziaka w usta. Po chwili wzięła naczynia ze stołu i zniknęła w kuchni. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem do sypialni. Stwierdziłem, że to dobry moment, żeby dać Adzie pewien drobiazg, który kupiłem kilka dni temu. Z komody wyciągnąłem małe, grafitowe pudełeczko i wróciłem do pokoju. Ada akurat skończyła i stała koło kanapy patrząc się na mnie z uśmiechem pełnym szczęścia. Podszedłem do niej i delikatnie pocałowałem jej nosek...zaśmiała się.
***ADA***
Uwielbiałam, kiedy Maciek całował mój nos. Nagle złapał mnie za rękę i padł na kolana. Stałam zdezorientowana. Byłam w totalnym szoku w ogóle nie miałam pojęcia o co chodzi. W jednej chwili położył na dłoni otwarte pudełeczko na biżuterię. W środku znajdował się przepiękny pierścionek:
-Księżniczko...zostaniesz moją żoną.-zapytał nagle. A mnie zakręciło się w głowie. W jednej chwili na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, a po policzku spłynęła samotna łza. 
-O Jezu...zaskoczyłeś mnie-uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Jednak Maciek nadal patrzył mi głęboko w oczy i widać było,że w napięciu wyczekiwał odpowiedzi.-Tak...pewnie, że tak.-wykrzyczałam szczęśliwa. Mój ukochany założył mi na palec pierścionek i wstał. Najpierw mocno mnie przytulił, a potem wziął na ręce i namiętnie całując zaniósł do sypialni."Jestem naprawdę szczęśliwa" pomyślałam przytulając ukochanego. Noc upłynęła nam bardzo miło i przyjemnie...
**************************************************
Moje kochane...chciałam Was bardzo przeprosić, że tak długo nie było notki, ale po prostu w ogóle nie mam czasu. Ale myślę, że przez weekend będzie coś. I na pewno będzie dłużej niż dzisiaj...na razie musicie się zadowolić tym:) chociaż nie wiem czy wogóle notka będzie się podobać...Buziaki:***

sobota, 3 marca 2012

Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść...Chciałbym umrzeć przy tobie


***MACIEK***
Kiedy otworzyłem oczy zacząłem się zastanawiać, czy wczorajszy wieczór był jawą, czy po prostu tak tęskniłem za Adą, że miałem jakieś urojone sny. Obróciłem się na bok i już wiedziałem, że to wszystko prawda. Obok mnie spała moja ukochana księżniczka z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie chciałem jej budzić, ale czekał nas dzisiaj bardzo długi dzień. Najpierw mieliśmy jechać na komendę, później do lekarza. Do tego jeszcze chcieliśmy zajrzeć do Marcina, żeby dowiedzieć się jak się czuje. Zacząłem delikatnie całować jej odsłonięte ramię. Moja ukochana księżniczka od razu się przebudziła. 
-Jesteś potworem-powiedziała z uśmiechem, zakrywając się kołdrą. 
-Wiem, ale musimy wstawać.-zaśmiałem się i szybkim ruchem odsłoniłem jej twarz.
-Jeszcze chwilkę-powiedziała nie otwierając oczu.
-Strasznie się leniwa zrobiłaś-uśmiechnąłem się szeroko.
-To Twoje dziecko jest leniwe. Nie pozwala mi wstać.
-Już widać, że ma coś po tacie-zaśmialiśmy się głośno. Następnie wstaliśmy z łóżka. W końcu trzeba było się pospieszyć. Najpierw ja poszedłem wziąć prysznic. Ada w tym czasie zaczęła przygotowywać śniadanie. Kiedy wyszedłem z łazienki, moja księżniczka zajęła moje miejsce, a ja dokończyłem przygotowywanie śniadania. Po jakiś 40 minutach wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się na komendę. Na miejscu byliśmy po jakiś 15 minutach. Na schodach spotkaliśmy Eryka i Artura.
-Hej-przywitał nas chłopak Ewy.
-Cześć-odpowiedzieliśmy chórem
-Widzę, że już wszystko dobrze-uśmiechnął się. Przecież był naszym przyjacielem i dobrze wiedzieliśmy, że zna sytuację.
-No jak widzisz-zaśmiałem się.
-Weź Ewkę i dzisiaj na 20 u nas. Ty też Eryk-uśmiechnąłem się
-Uuu, a to jakaś okazją?-zapytał Lemański
-Wszystkiego się dowiecie na miejscu.-złapałem Adę za rękę i ruszyliśmy do gabinetu Barskiej. Delikatnie zapukałem w drzwi i weszliśmy do środka
***ADA***
-Ada!-krzyknęła Paulina.-Jak dobrze, że jesteś. Widzę, że już wszystko poukładane.
-No można tak powiedzieć-uśmiechnęłam się.-Jak sprawa?-zapytałam z niechęcią.
-Ta cała Anka nie była zbyt rozmowna...dopiero kiedy Andrzej się nią zajął wszystkiego się dowiedzieliśmy. Sprawa skończona.
-Ooo to i nasz pan inspektor gdzieś tu jest.-powiedział Wolski z uśmiechem i właśnie w tym momencie do gabinetu wszedł Andrzej.
-Witam komisarzu. Cześć Ada-powiedział jak zwykle.
-Witamy Pana inspektora. To widzę, że nasza szefowa Tobą już też zarządza.-zaśmiał się i spojrzał na dwa kubki kawy w rękach Radwana.
-Koniec.-powiedziałam w chwili kiedy Andrzej już miał coś powiedzieć.-Przyjedźcie dzisiaj do mieszkania Maćka o 20. Zapraszamy na małą imprezę. 
-No dobra. A jaka to okazją?-zapytała Paulina
-Wszystko w swoim czasie.-zaśmiał się Maciek. Radwan oczywiście musiał mu dogadać.
-Pan komisarz chcę nam pokazać jak to on nie boi się swojej kobiety.- Pogadaliśmy jeszcze chwilkę. Andrzej i Maciek oczywiście cały czas sobie dogryzali. Minęło jakieś pół godziny i opuściliśmy komendę. Naszym następnym celem był szpital. Po pierwsze musieliśmy zajrzeć do Marcina, a po drugie byłam tu umówiona na wizytę z lekarzem, którego poleciła mi Ewa. Najpierw poszliśmy na oddział intensywnej terapii. 
-Cześć-przywitałam się z Magdą siedzącą na krześle przed salą. Dziewczyna wstała i mocno mnie przytuliła.
-Hej. Widzę, że już dobrze. Bo Maciek wczoraj wyglądał ja strzęp człowieka. -powiedziała z uśmiechem. Wytłumaczyliśmy jej całą sytuację. Ona poinformowała nas, że Marcin niedawno się wybudził. We trójkę weszliśmy do sali. Wtedy postanowiliśmy z Maćkiem poinformować ich o naszym małym sekrecie. Oczywiście nie obyło się bez gratulacji. Z przyjaciółmi spędziliśmy jakieś 30 minut, a później udaliśmy się do lekarza. Dowiedzieliśmy się, że jestem w 6 tygodniu ciąży. Wstępnie pan doktor wyznaczył mi termin na 25 stycznia. Oczywiście dostałam stosowne witaminy i zakaz brania udziału w jakichkolwiek akcjach. 
Kiedy najważniejsze sprawy mieliśmy już załatwione postanowiliśmy zrobić jeszcze zakupy. W końcu wyszło na to, że w domu byliśmy po 17. Ja zajęłam się gotowaniem, a Maciek postanowił troszeczkę posprzątać. O 19:30 byliśmy już gotowi na przyjęcie gości. Pierwsi pojawili się Ewa z Arturem. 
-Możecie powiedzieć co tu jest grane?-zapytał Artur-Ewka mi nie chce powiedzieć.
-Za chwilkę się wszystkiego dowiesz.-zaśmiał się Maciek. Kiedy wszyscy zaproszeni już przybyli mój ukochany otworzył szampana i poprosił wszystkich o chwilę ciszy. Stanął obok i mocno mnie przytulił. 
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć-zaczął niepewnie.
-No właśnie może się wreszcie dowiemy jakie to wspaniałe nowiny ma dla nas pan komisarz.-wtrącił się Andrzej za co dostał łokciem w bok od Pauliny
-No więc...-zaczął ponowie Maciek-Chcemy Wam powiedzieć, że za kilka miesięcy zostaniemy rodzicami...
**************************************************
Przepraszam...notka miała być wczoraj, ale nie dałam rady. Nie wiem czy notka się podoba. Wyszła trochę nie bardzo, ale to dlatego, ze nie jestem w zbyt dobrym nastroju. Jakiś czas temu pisałam, że moja sunia jest bardzo chora...a dzisiaj mi zdechła...w dodatku na moich oczach:(((
Myślę, że nn będzie jutro czekam na wasze oceny:*** Buziaki:**

piątek, 2 marca 2012

...aż w jedna krótka chwilę pojmiesz po co żyjesz...

***MACIEK***
Na kanapie siedziała zapłakana Ada. Stanąłem ja wryty...nie wiedziałem czy śnię, czy ona naprawdę wróciła.
-Ada-powiedziałem niepewnie podchodząc do miejsca gdzie siedziała.-Co Ty tutaj robisz?-zapytałem, bo bałem się, że to wszystko tylko mój sen. Ona bez słowa podeszła i mocno wtuliła się w moje ramiona. Przytuliłem ją mocno do siebie. Tak bardzo brakowało mi jej dotyku.
-Kocham Cię-szepnąłem cicho patrząc jej w oczy.
-Ja Ciebie też-odpowiedziała i delikatnie musnęła moje usta.
-Dobrze, że jesteś...nie wiem co bym bez Ciebie zrobił-powiedziałem gładząc ją po policzku.
-Tak bardzo Cię przepraszam-powiedziała cicho, a z jej oczy popłynęły łzy.
-Już dobrze księżniczko, najważniejsze, że jesteś.-przytuliłem ją mocno.-muszę Ci coś powiedzieć.
-Ja też.-uśmiechnęła się tak jak lubiłem.
-No dobrze, ale pozwól, że ja pierwszy.-kiwnęła twierdząco głową.-Po pierwsze stan Marcina się poprawia. A po drugie...gwarantuję Ci, że teraz będzie już wszystko dobrze. Sprawa z Anką już załatwiona. Dostanie wyrok, za usiłowanie zabójstwa Marcina, zabójstwo Marty i nękanie policjantów.-wytłumaczyłem ukochanej. Widać było, że odetchnęła z ulgą. Ale też zauważyłem, że nie jest jej łatwo.
-Jak dobrze, że to wszystko już za nami. A teraz siadaj...przygotowałam Ci kolację.-powiedziała do mnie i zniknęła w kuchni. Faktycznie przez ten cały szok nawet nie zauważyłem, że na stole jest pełno świec i butelka wina. Otworzyłem ją i nalałem do dwóch kieliszków. Po chwili do pokoju weszła Ada z pysznym jedzeniem. Po posiłku usiedliśmy na kanapie i popijaliśmy wino, mocno się przytulając.
-Księżniczko...miałaś mi coś do powiedzenia.-powiedziałem odgarniając jej włosy z czoła. Tak bardzo cieszyłem się, że mam ją obok.
***ADA***
Zupełnie nie wiedziałam, jak mam mu powiedzieć, ze będzie ojcem. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Widziałam w nich ogromne szczęście i miłość. Złapałam jego rękę i bez słowa położyłam ją na moim brzuchu. Zauważyłam, że na początku Maciek nie do końca wiedział o co chodzi. Po chwili jednak dobrze zrozumiał co mam na myśli.
-Na prawdę?-zapytał mój ukochany ze zdziwieniem, kiedy już trochę oprzytomniał.
-Tak.-odpowiedziałam z uśmiechem i łzami w oczach. Były to oczywiście łzy szczęścia. Maciek przysunął się do mnie i delikatnie pocałował moje usta.
-Dziękuję-wyszeptał i szeroko się uśmiechnął. Następnie położył głowę na moich kolanach. Podniósł moją bluzkę i zaczął delikatnie całować mój brzuch. Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
-Przestań głuptasie-powiedziałam podnosząc jego głowę.
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.-szepnął i ucałował moje usta. Po chwili wstał wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko.
-Głupku jeden postaw mnie-krzyczałam śmiejąc się. Maciek posłusznie przestał się kręcić, jednak nie odstawił mnie na ziemię. Zaniósł mnie do sypialni i wygodnie ułożył na łóżku. Oczywiście od razu musiał się o wszystko wypytać...kiedy dowiedziałam się o ciąży, dlaczego wcześniej nie mówiłam że źle się czuję. I masa innych pytań. Zaproponował, że rano wspólnie pojedziemy na komendę a później do lekarza. Zgodziłam się z miłą chęcią. Po pierwsze trzeba było poinformować Paulinę, że nie będę mogła pracować. A po drugie bardzo chciałam żeby Maciek był przy pierwszym badaniu. Po kilkunastu minutach leżenia poszłam wziąć prysznic. Zajęło mi to jakieś 15 minut. Założyłam na siebie szlafrok, który Maciek bardzo lubił, i wróciłam do sypialni. Następnie mój ukochany ruszył pod prysznic.
W tym czasie ja przebrałam się w moją ulubioną koszulkę nocną i wskoczyłam do łóżka. Po chwili mój ukochany już leżał koło mnie.
-A może by tak zaprosić jutro parę osób?-Zaproponował
-W jakim celu?-droczyłam się z nim.
-No wiesz chciałbym pochwalić się, że będę ojcem.-zaśmiał się
-Jeśli tylko chcesz-uśmiechnęłam się-A kogo byś chciał zaprosić?
-No nie wiem...Ewę, Artura, Paulinę, Eryka...
-Jak Paulinę to i Andrzeja-powiedziałam z uśmiechem
-Nie proszę Cię-mój książę zaczął się bronić.
-Kochanie...kobiecie w ciąży się nie odmawia.
-Cwaniaro jedna...dobrze niech Ci będzie. Aha i jeszcze jutro pojedziemy do szpitala.
-Dobrze kochanie-powiedziałam z wielkim uśmiechem i ucałowałam mojego Pana komisarza. Leżeliśmy tak śmiejąc się. Oboje byliśmy tak zmęczeni, że sen zmorzył nas w błyskawicznym tempie.

**************************************************
No i coś tam jest:) mam nadzieję, że się podoba:) Kolejna notka jeszcze dziś około 22:))
Buziaki:***

czwartek, 1 marca 2012

Gdy spoglądam w Twoje oczy, nic nie mowię, a Ty wiesz... Kocham Cię.

***ADA***
-Z jakiego?-wypaliła zdziwiona Ewka. Powiem szczerze, że sama się wystraszyłam.
-Jest Pani w ciąży-poinformowała mnie lekarka z uśmiechem.-Mniej więcej 5-6 tydzień, ale to powie Pani dokładnie lekarz. Gratuluję-dodała uśmiechając się jeszcze szerzej
-Dziękuję-odpowiedziałam z nieco udawanym szczęściem. Prawda była taka, że bardzo chcieliśmy z Maćkiem mieć dziecko. Ale po pierwsze, nie teraz, a po drugie teraz sytuacja się trochę zmieniła. Kiedy wstałam z łóżka Ewa rzuciła mi się na szyję.Młoda lekarka pożegnała nas uśmiechem i wyszła. Ewa przytuliła mnie jeszcze mocniej i ruszyłyśmy do wyjścia. Wsiadła do samochodu w totalnym szoku. Nie wiedziałam czy się cieszyć czy płakać. "Może nie powinnam była go zostawiać. Może to przez ciążę tak na wszystko reagowałam." W głowie miałam miliony myśli.
-Ada...wracamy.-zarządziła Ewka.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Przecież nie odejdziesz od niego teraz. Dziewczyno nie pozwól mu żeby cierpiał jeszcze raz. On Cię kocha. Za kilka miesięcy urodzisz jego dziecko. Czego Ty jeszcze chcesz.-powiedziała i ruszyła w stronę swojego mieszkania. Nie miałam siły się sprzeczać. Z jednej strony pomyślałam,że może Maciek nie powinien wiedzieć o dziecku i powinniśmy o sobie zapomnieć, ale z drugiej tak bardzo chciałam żebyśmy byli rodzicami.
***MACIEK***
Siedziałem z Magdą pod salą i rozmyślałem o Adzie. Tak bardzo bym chciał żeby teraz tu była. W pewnym momencie podszedł do nas lekarz.
-Dzień dobry Pani Magdo.-przywitał się
-Dzień dobry. Co z moim mężem?-zapytała z nadzieją.
-Chciałem właśnie panią poinformować, że jego stan już się ustabilizował. Jak już mówiłem najbliższa noc będzie decydująca, ale teraz już proszę być dobrej myśli. Najgorsze za nami.-uśmiechnął się odszedł. Magda rozpłakała się w wtuliła w moje ramiona. Oboje odetchnęliśmy z ulgą. Nagle rozdzwoniła się moja komórka.
-Maciek, przyjeżdżaj szybko na komendę.-usłyszałem w słuchawce głos Pauliny.
-Co jest?-zapytałem zdezorientowany.
-Pospiesz się.-krzyknęła i zakończyła rozmowę. Pożegnałem się szybko z Magdą i wybiegłem ze szpitala. Odpaliłem czarne suzuki i ruszyłem z piskiem opon. O dziwo na komendę dotarłem w szybkim tempie. Po jakiś 10 minutach wbiegałem już po schodach na trzecie piętro.
-Co się dzieje?-zapytałem wpadając do gabinetu Barskiej.
-Mamy ją
-Kogo?-zapytałem zdziwiony.
-Annę Mikulską. Z tego co zrozumiałam z rozmowy z Adą to twoja była.-powiedziała z niechęcią.
-Tak...ale ona ma jakieś zaburzenia.-powiedziałem ze złością.
-To teraz uważaj. Dwa lata temu została zamknięta w zakładzie psychiatrycznym za nieumyślne spowodowanie śmierci swojej przyjaciółki. Nie trafiła za kratki bo sąd uznał ją za niepoczytalną. Dostała 2 lata leczenia. Wyszła dwa tygodnie temu.-wyjaśniła.
-Chyba żartujesz-nie wierzyłem w to co mówi.-Serio?
-Tak. a do tego mamy jej odciski palców na nożu, którym zaatakowała waszego przyjaciela. Jedziesz nam pomóc?
-Głupie pytanie...pewnie że jadę. Tylko tak mogę odzyskać Adę.
-A właśnie...jak tam?
-Bez zmian. Nie chce mnie widzieć. Jedźmy już. Muszę ją jeszcze dzisiaj odzyskać.-powiedziałem i wyszliśmy z gabinetu.
***ADA***
-Zawieź mnie do Maćka.-powiedziałam do Ewy.
-Na pewno? Ale przecież on jest pewnie w pracy.
-To nic. Mam jego klucze, a chce mu jeszcze dzisiaj o wszystkim powiedzieć.
-Dobrze. Jeśli tylko chcesz. Pamiętaj, że życzę Wam szczęścia.-powiedziała i ruszyła w kierunku osiedla Maćka. Po chwili byłyśmy już na miejscu. Ewa zaniosła mi torbę do mieszkania, bo jak stwierdziła nie mogę się przemęczać. Następnie pożegnała się i pojechała do siebie. Ja zrobiłam kolację, i usiadłam przy stole czekając na Maćka.
***MACIEK***
Na miejscu byliśmy dość szybko. Nie mogłem skojarzyć skąd znam tą ulicę, ale kiedy tylko wysiadłem z samochodu już wiedziałem. To było osiedle Ady,a dokładniej blok na przeciwko.
-To dlatego była w parku wtedy kiedy Ada.-powiedziałem jakby do siebie. Nie czekając na nic ja Paulina i kilku policjantów weszliśmy na górę. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami uzgodniliśmy, że załatwimy Ankę podstępem i to ja zadzwoniłem do mieszkania.
-Hej misiu-przywitała mnie z uśmiechem.
-Cześć-odpowiedziałem z jeszcze większym
-Widzę, że zmądrzałeś.powiedziała i oplotła mi ręce wokół szyi.
-Powiedzmy-odpowiedziałem, a Paulina w tym czasie założyła jej na ręce piękne bransoletki. Po chwili policjanci zabrali ją do magicznej taksówki i zawieźli do najdroższego hotelu w Warszawie.
-Mogę iść?-zapytałem Paulinę niepewnie.
-Oczywiście pędź. Jutro się zajmiemy przesłuchaniem,a chłopaki przeszukają jej mieszkanie.
-Dzięki-powiedziałem i ucałowałem ją w policzek.
-Powodzenia-krzyknęła jeszcze kiedy zbiegałem po schodach. Nie czekając dłużej wsiadłem do samochodu i ruszyłem do mieszkania. Postanowiłem, że najpierw wezmę prysznic i zadzwonię do Ady. Wszedłem do mojego mieszkania wszędzie było ciemno...tylko z pokoju biło jakieś dziwne światło. Niepewnie wszedłem dalej. Kiedy zobaczyłem pokój nie wiedziałem co mam zrobić...myślałem,że śnię...
**************************************************
Wiem dzisiaj taka sobie...ale jutro będzie lepsza:) 
Czekam na komentarze:) Buziaki:***

środa, 29 lutego 2012

...próbuję żal w uśmiechu kryć...tęsknię...

***EWA***
Siedziałam w kuchni i myślałam nad tą całą sprawą pomiędzy Adą i Maćkiem. Zupełnie nie rozumiałam dlaczego moja przyjaciółka chce odejść. Przecież oni się kochają. Gołym okiem widać, że są dla siebie stworzeni. Maciek ją zmienił...dzięki niemu zaczęła inaczej patrzeć na świat. Wydaje mi się, że nawet odkąd są razem śmierć rodziców nie wywołuje już u niej takiego bólu jak kiedyś. Siedziałam tak pogrążona w rozmyślaniach i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, Artur dzwonił, że będzie późno bo chociaż to jego pierwszy dzień na komendzie, to mają strasznie ciężką sprawę. Oczywiście z rozmowy z Adą dowiedziałam się jak wygląda sytuacja. Powoli podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stał w nich Maciek. 
-Wolski? Co Ty tu robisz-zapytałam ze zdziwieniem, nie tylko dlatego, że mnie zaskoczył, ale też dlatego, że był cały zdyszany i wyglądał na bardzo załamanego. 
-Jest Ada?
-Tak. U siebie, ale nie wiem czy będzie z Tobą rozmawiać.-powiedziałam ze smutkiem.
-Ja muszę się z nią zobaczyć.
-Pewnie...wchodź, zrób coś żeby ją zatrzymać. -powiedziałam wpuszczając go do środka. Od razu pobiegł do sypialni Ady. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać więc wyszłam na spacer.

***MACIEK***
Delikatnie zapukałem w drzwi, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Wolniutko je otworzyłem i wszedłem do środka. Na łóżku leżała moja Ada i cały czas płakała. 
-Mogę?-zapytałem niepewnie.
-Maciek? Co ty tutaj robisz?-zapytała lekko podnosząc głowę. Nie mogłem na to patrzeć szybko podszedłem do niej. Usiadłem na łóżku i mocno ją przytuliłem.
-Kocham Cię księżniczko-powiedziałem i z oczu popłynęła mi pojedyncza łza. Ada natychmiast odsunęła się ode mnie. Spojrzała w moje oczy i delikatnie dłonią wytarła ową łzę.
-Ja Ciebie też-odpowiedziała, a ja nie mogłem czekać ująłem  jej twarz w dłonie i czule ją pocałowałem.
-Nie odchodź-powiedziałem, kiedy się od siebie oderwaliśmy
-Nie mogę-odpowiedziała.-Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało. A teraz proszę Cię idź już.
-Nie chcę.-powiedziałem ze smutkiem.
-Po prostu wyjdź-podniosła głos.- Ja po prostu potrzebuję czasu. Muszę to wszystko przemyśleć. Obiecuję, że jak tylko to wszystko poukładam to znów się zobaczymy. Niestety nie mogę Ci obiecać, że będziemy razem.-rozpłakała się. Chciałem ją pocałować, ale mi nie pozwoliła. Wstałem i bez słowa opuściłem mieszkanie Ewy. Kiedy wychodziłem z klatki Kalita akurat wracała.
-I jak?-zapytała z nadzieją w głosie.
-C****o-odpowiedziałem ze smutkiem
-Nic do niej nie dotarło?
-Powiedziała, że musi sobie wszystko przemyśleć i żebym dał jej czas.
-Coś jeszcze?
-Tak...powiedziała też, że jak już wszystko zrozumie to się spotkamy. Ale nie obiecuje, że jeszcze kiedyś będziemy razem.-westchnąłem ze smutkiem. Nie wiedziałem co mam robić.-Ewka pomóż
-Przykro mi, ale znasz ją...nic nie mogę zrobić. Może faktycznie daj jej trochę czasu.
-Dzięki...muszę lecieć.-Pożegnałem się z Ewą i ruszyłem w stronę samochodu.
-Trzymaj się-krzyknęła jeszcze wchodząc do bloku. Zanim wsiadłem do "naszego" suzuki odwróciłem się i spojrzałem w znajome okno. Zobaczyłem w nim  postać przykładającą dłonie do szyby. Dobrze wiedziałem, że to Ada. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Postanowiłem, że pojadę do szpitala. Co prawda był już wieczór, ale chciałem zobaczyć jak czuje się Marcin. Ostatni raz spojrzałem na znajomy blok i odjechałem.
***ADA***
Stałam przy oknie i patrzyłam jak odjeżdża moje największe szczęście. Miłość, której szukałam przez tyle lat, znalazłam właśnie przy nim. A teraz sama go odrzuciłam. W jednej chwili z oczu znów popłynęły mi łzy. W tym samym momencie do mieszkania weszła Ewka. Podeszła do mnie szybko i mocno mnie przytuliła.
-Dziewczyno co Ty wyprawiasz? Przecież Ty go tak kochasz.-powiedziała gładząc mnie po głowie.
-Ja chcę go chronić.-powiedziałam przez łzy.
-Tak mu nie pomożesz. Powinnaś być teraz przy  nim.
-Zawieź mnie do Tarnowa.-powiedziałam szybko.
-Dobra, ale moim zdaniem robisz największą głupotę swojego życia.
Wolałam unikać dalszej rozmowy. Ewa i tak nie powiedziała by mi nic nowego. Szybkim krokiem udałam się do sypialni, żeby spakować swoje rzeczy. Kiedy już miałam wszystko spakowane, nagle źle się poczułam. Pobiegłam szybko do łazienki. Ostatnio wymioty i zawroty głowy zdarzały mi się coraz częściej, ale tłumaczyłam to nerwami. Kiedy wyszłam z łazienki Ewa dziwnie mi  się przyglądała. 
-Ada, co jest? Jesteś strasznie blada.powiedziała z troską.
-Wszystko ok. To przez nerwy.
-No nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby nerwy miały z tym coś wspólnego.-przyjaciółka nie dawała za wygraną.
-Jedziemy?-zapytałam żeby szybko zmienić temat. Dobrze wiedziałam co myśli Ewka, ale ja byłam w 100% pewna, że się myli. Wzięłam swoją walizkę i wyszłyśmy z mieszkania. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Kiedy odjeżdżałyśmy obejrzałam się i ostatni raz popatrzyłam na blok, w którym spędziłam najpiękniejsze chwile swojego życia. A szczególnie te w towarzystwie mojego ukochanego komisarza. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, jednak szybko ją otarłam. W pewnym momencie znów poczułam się słabo. Akurat przejeżdżałyśmy koło szpitala Jana Pawła II. Ewa natychmiast zauważyła, że coś jest nie tak i skręciła na parking. Upierałam się, że nic mi nie będzie, ale z Ewką nie da się wygrać. Jest identyczna jak Maciek. Kiedy wysiadałyśmy z samochodu, niedaleko zauważyłam znajome, czarne suzuki.
-Ewa zobacz.-powiedziałam i wskazałam głowa na znajomy pojazd. 
-No i co z tego.-odparła.
-Nie chcę się z nim spotkać.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie bój się, on pewnie jest u Marcina. Więc się nie zobaczycie. Chodź szybko. Zaraz będziemy wiedzieć co Ci jest. 
Posłusznie zamknęłam drzwi i niechętnie ruszyłam za przyjaciółką. Weszłyśmy do szpitala. Miała rację Intensywna terapia była po drugiej stronie szpitala, więc mogłam spokojnie odetchnąć. W recepcji przyjęła nas bardzo miła pani i poprosiła żebyśmy zaczekały na lekarza. Po jakiś 15 minutach podeszła do nas przemiła pani doktor i zaprosiła do swojego gabinetu. Zbadała mnie i stwierdziła, że na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Powiedziała, że jestem jedynie przemęczona, ale na wszelki wypadek kazała mi zrobić od razu USG brzucha. Posłusznie opuściłam gabinet i udałam się do pracowni USG. Ewa oczywiście cały czas była ze mną. Po jakiś 10 minutach, leżałam już na łóżku, a obok mnie siedziała młoda dziewczyna i wykonywała mi badanie.
-Pani Ado. Mam dobre wieści.-uśmiechnęła się
-To znaczy?-zapytałam z ciekawością
-To znaczy, ze jest pani zdrowa, a te zawroty mają źródło zupełnie gdzie indziej...

****************************************************
****************************************
************************
Mam nadzieję, że notka Wam się podoba i że mój blog jeszcze Was nie znudził:) Czekam na wasze oceny:) Buziaki:**
Ps: Beata, pamiętaj...jeżeli usuniesz bloga, to nie będę pisać!!:)

sobota, 25 lutego 2012

W moim życiu chwile te zapisane gdzieś...

***ADA***
Na wycieraczce leżała koperta poplamiona krwią. Podniosłam ją, w środku była mała fotografia. Wyciągnęłam ją ostrożnie z koperty, na zdjęciu była Magda i Maciek. Przytulali się...na odwrocie było napisane: Wiem, że będziesz mój...nie możesz tego zmienić. Ona nie jest warta jakiejkolwiek miłości...a już na pewno nie Twojej. Nawet nie potrafiła zadbać o to byś nie cierpiał...nie potrafiła zadbać o Twoich przyjaciół. Nie chciałam tego, ale Marcin po prostu nie chciał stanąć po mojej stronie. To był jego wybór. 
Będę niszczyć wszystko co jest dla Ciebie ważne, a na samym końcu zniszczę Ciebie i ją...pamiętaj...Masz jeszcze czas na decyzję.
Podniosłam głowę i podałam zdjęcie ukochanemu. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Weszliśmy do mieszkania. Usiadłam przy stole i zaczęłam płakać. Ta sytuacja mnie przerastała, nie potrafiłam sobie radzić. Wyciągnęłam z paczki papierosa i odpaliłam go. W tym czasie Maciek zadzwonił do Pauliny i wszystko jej opowiedział. Barska powiedziała, żeby przywieźć zdjęcie jutro na komendę. Mój ukochany podszedł do mnie i chciał mnie pocałować. Odwróciłam głowę. Sama nie wiedziałam dlaczego. 
-Księżniczko...co się dzieje?
-Nie mogę. Nie zniosę tego dłużej. Spotkałam ją rano.-odpowiedziałam płacząc.
-Kogo?
-Ankę. Była w parku kiedy biegałam. Powiedziała mi, że i tak do niej wrócisz. Żebym zniknęła z Twojego życia. Dodała też, żebym lepiej jej posłuchała, bo spotka mnie to samo co Martę. Maciek...to ona ją zabiła.-powiedziałam prawie krzycząc i zanosząc się płaczem. 
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?
-Nie chciałam żebyś się o mnie martwił. Skąd mogłam wiedzieć, że zrobi coś Marcinowi. To moja wina-powiedziałam płacząc jeszcze głośniej.
-Cichutko księżniczko-przytulił mnie mocno.-To nie jest Twoja wina. Ona jest po prostu nieobliczalna. Obiecuję Ci, że zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. Nie pozwolę żeby cię skrzywdziła.
-Nie-powiedziałam stanowczo.-Zrobię jej przysługę. Lepiej będzie jak przestaniemy się spotykać. Nie mogę pozwolić, żeby przez moją miłość do Ciebie ucierpiało więcej osób. Nie mogę pozwolić, żeby zrobiła coś Tobie.-wykrzyczałam.-Jutro odejdę z komendy i wyjadę. Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. I proszę nie szukaj mnie, bo to i tak nie ma sensu. Zawsze będę Cię kochać.-Szepnęłam do niego i czule go pocałowałam. Następnie szybko wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jeszcze jak krzyczał na schodach żebym wróciła, ale ja nie mogłam. Nie potrafiłam ścierpieć tego, że może mu się coś stać. Biegłam przed siebie jak najszybciej. W pewnym momencie poczułam, ze ktoś chwyta mnie za ramię. To był Maciek.
-Nie możesz mi tego zrobić.-powiedział głosem pełnym żalu.
-Przepraszam.nie potrafię postąpić inaczej.-odparłam i podniosłam głowę. Natrafiłam na oczy Wolskiego. Przepiękne, brązowe oczy, które tak kochałam. Zobaczyłam w nich wielki smutek i coś czego dotąd w nich nigdy nie było. Łzy...
-Nie mogę stracić kolejnej ukochanej osoby.-mówił coraz bardziej drżącym głosem.
-Przepraszam.-powiedziałam po raz kolejny i ruszyłam przed siebie.
***MACIEK***
Stałem jak słup soli. Nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Zupełnie nie wiedziałem co ma robić. W jednej chwili rozpadł się cały mój świat. Po raz kolejny straciłem ukochaną kobietę. Dobrze wiedziałem, że to moja wina...Gdyby nie to, jak żyłem wcześniej wszystko było by inaczej...Marcin byłby zdrowy, a moja Ada była by przy mnie. Tak bardzo ją kochałem, a nie mogłem zrobić nic żeby została przy mnie. Kiedy się ocknąłem postanowiłem wrócić do mieszkania usiadłem na fotelu i schowałem twarz w dłoniach. Dzwoniłem do Ady...ale nie odbierała. Wiedziałem, ze nie odbierze. Wysłałem jej smsa: "Wróć...bez Ciebie moje życie nie będzie miało sensu. Kocham Cię". O dziwo dostałem odpowiedź i to dosyć szybko. Sms od Ady brzmiał: "Ja Ciebie też...nawet nie wiesz jak mocno. Nie mogę wrócić. Mam nadzieję, ze o mnie nie zapomnisz i jeszcze kiedyś się spotkamy". Nie wytrzymałem ukryłem twarz w dłoniach i po prostu się rozpłakałem. Po chwili usłyszałem w radiu pewną piosenkę. 
Ta piosenka tak bardzo przypominała mi o tym co przed chwilą straciłem.
***ADA***
Siedziałam w parku i słuchałam muzyki. Jedna piosenka w tej chwili była szczególna. Opowiadała właśnie o nas. Nie potrafiłam nie płakać. Straciłam właśnie wszystko co było dla mnie tak ważne. 
"To co dajesz mi, płynie w mojej krwi
Wszystkie szare dni zmieniasz właśnie Ty
W moim życiu chwile te zapisane gdzieś
Nielegalne jest kochać tak jak ja..
Kocham Ciebie!"
Ten tekst była tak prawdziwy. Posiedziałam jeszcze chwilę i w końcu ruszyłam do mieszkania Ewy. Kiedy przyjaciółka zobaczyła mnie zapłakaną od razy mnie przytuliła. Oczywiście wszystko jej opowiedziałam. Nie mogłam tego przed nią ukryć.
-Wiesz, że robisz błąd?-zapytała niepewnie.
-Tak...ale tak będzie lepiej dla niego.-powiedziałam płacząc.
-Jesteś nienormalna czy co?-Ewa zaczęła krzyczeć.-Dla niego najlepiej będzie kiedy będzie miał Cię obok. Jesteś mu potrzebna...nie możesz go tak zostawić. Nie widzisz, ze on Cię kocha?
-Widzę, ale co ja mogę.
-Wszystko...przede wszystkim powinnaś z nim zostać.
-Nie mogę-powiedziałam i z płaczem uciekłam do swojego pokoju. Ewa mnie nie goniła. Dobrze wiedziała, że potrzebuję samotności. Leżałam na łóżku zanosząc się płaczem i myślałam o Maćku. Postanowiłam zadzwonić do Pauliny.
-Hej-powiedziała przełożona
-Paulina?-powiedziałam płacząc
-Ada. Co się stało?
-Chcę wziąć dwa miesiące urlopu. Proszę...muszę sobie wszystko przemyśleć.
-Dobrze, ale powiedz co się stało.-zapytała niepewnie. Opowiedziałam jej wszystko. Oczywiście powiedziała to samo co Ewa. Mówiła, że Maciek mnie kocha i nie powinnam tego robić. Ale ja nie dawałam sobie nic wytłumaczyć.  Zgodziła się na urlop i powiedziała, żebym to sobie wszystko jeszcze raz przemyślała.
***MACIEK***
Nadal siedziałem w fotelu słuchając w kółko tej samej piosenki. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczy zauważyłem napis "Paulina dzwoni". Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, ale pomyślałem, ze może ma jakieś informacje na temat Marcina, więc odebrałem.
-Maciek. Właśnie przed chwilą dzwoniła do mnie Ada-poinformowała mnie- Wytłumaczyła mi wszystko i wzięła na początek dwa miesiące urlopu. Próbowałam ją przekonać, że nie robi dobrze, ale to nic nie dało. Zatrzymaj ją.
-Próbowałem-opowiedziałem ze smutkiem.
-Słuchaj. Ty też masz urlop. Tyle ile tylko potrzebujesz. Znajdę za Was zastępstwo.
Bez niej i tak nie będziesz pracował. Ratuj to proszę.
-Dzięki Paulina. Jesteś prawdziwą przyjaciółką.-pożegnałem przełożoną i zakończyłem rozmowę. Posiedziałem jeszcze chwilę rozmyślając. W końcu zerwałem się z fotela i wybiegłem z mieszkania...
***************************************************
***********************************************
******************************************
Obiecałam, że będzie długa więc jest. Miałam wyjątkową wenę. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Czekam niecierpliwie na wasze komentarze. I od razu ogłaszam. Że kiedy doprowadzę obecne opowiadanie do końca będę zaczynać kolejne. Najprawdopodobniej od samego początku:) Buziaki kochani:**

piątek, 24 lutego 2012

Życie, choć piękne tak kruche jest...

***MACIEK***
Jechałem jak idiota. Na szczęście kierowcy byli w miarę życzliwi dla samochodu na sygnale, więc na miejsce dotarliśmy po niecałych 15 minutach. Oboje z Adą wbiegliśmy do domu. Na kanapie, na której nie dawno siedział zdenerwowany Marcin w garniturze, teraz siedziała  zapłakana Magda. Kiedy tylko Ada stanęła obok niej, ta od razy rzuciła się w jej ramiona płacząc jeszcze głośniej. Kiedy Magda puściła Adę podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...dobrze wiedziałem co teraz czuję. Ada usiadła na kanapie wraz z żoną Marcina i próbowała się dowiedzieć co się stało. Ja natomiast podszedłem do Artura i Eryka. 
-Macie coś?-zapytałem choć powiem szczerze nie miałem ochoty prowadzić tej sprawy.
-W sumie to nie-odpowiedział zrezygnowany Artur.-Brak jakichkolwiek śladów. Zamki w porządku, poza tym ani butów, ani odcisków palców. Jedyne co może nam pomóc to nóż, którym ofiara została zaatakowana. Ale trzeba go odebrać ze szpitala.
-Do którego szpitala go zabrali?-zapytałem nieobecnie.
-Jana Pawła II-odpowiedzi udzielił mi Artur.-Maciek coś stało?-Zapytał
-To mój przyjaciel.-odpowiedziałem ze smutkiem i podszedłem do Ady i Magdy.-Jedziemy do szpitala. Dziewczyny posłusznie wstały i udaliśmy się w kierunku samochodu. Na miejscu byliśmy po jakiś 10 minutach. W recepcji dowiedzieliśmy się, że Marcin jest operowany. 
Siedzieliśmy pod salą jakieś 2 godziny. Magda płakała, Ada ją przytulała, a ja chodziłem w kółko. Po kolejnej godzinie wyszedł do nas lekarz.
-Państwo są kimś z rodziny-zapytał
-Ja jestem jego żoną-odpowiedziała Magda ze smutkiem-A to są nasi przyjaciele. Panie doktorze co z Marcinem.
-Nie będę przed Państwem niczego ukrywał. Nie jest dobrze...Pan Marcin stracił dużo krwi. Najbliższa doba będzie decydująca. Proszę być dobrej myśli.-poinformował nas i odszedł. Magda natychmiast rozpłakała się jeszcze bardziej. Przytuliłem ją. Niestety musieliśmy wracać na komendę. Na szczęście przyjechali rodzice Marcina i nie musiała zostawać sama. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy szpital. Drogę na komendę przebyliśmy w ciszy. Oboje z Adą nie wiedzieliśmy co mamy mówić...czuliśmy ból. Zajechaliśmy na komendę i udaliśmy się prosto do gabinetu Barskiej.
-Co macie?-zapytała szefowa w wejściu i od razu zauważyła, że coś jest nie tak.-Co się dzieje?
-Paulina-zaczęła powoli moja księżniczka-my nie możemy prowadzić tej sprawy.
-Co jest?
-To nasz przyjaciel.-wyjaśniłem.
-Aha.-Paulina widać wiedziała dobrze co teraz czujemy.-W takim razie ja się nią zajmę, a Wy zmykajcie do domu. mu sicie odpocząć.
-Dobra-powiedziała Ada i już mieliśmy wychodzić, kiedy nagle się zatrzymała.-Sprawdź najpierw Annę Mikulską. Wiem, że ma z tym coś wspólnego. Wyjaśnię jutro.- Trochę zdziwiłem się dlaczego Ada o niej wspomniała, ale na razie o tym nie myślałem...Przytuliłem mocno moją księżniczkę. Widziałem, że przeżywa to tak samo jak ja. Wsiedliśmy do suzuki i  ruszyliśmy do mojego mieszkania.  Kiedy dotarliśmy na miejsce już wiedziałem dlaczego Ada wspomniała o Ance...
**************************************************
Wiem jestem straszna. Obiecałam (już kolejny raz), że notka będzie długa i szybko. Niestety wypadł mi niespodziewany wyjazd i nie dokończyłam. Krótko, ale mam nadzieję, że dosyć dobrze:) Czekam na wasze komentarze i bardo mocno przepraszam:** Obiecuję(tym razem na pewno) że jutro będzie dłużej...na 100% Buziaki i dobranoc:**

czwartek, 23 lutego 2012

Każdy następny dzień wiarą wypełniać

***ADA***
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, była 6:30. Postanowiłam, że trochę sobie pobiegam. W końcu dawno tego nie robiłam. Spojrzałam na śpiącego obok Maćka i delikatnie pocałowałam jego policzek. Wyglądał  tak wspaniale. W jednej chwili wróciły wspomnienia z wczorajszego dnia...tak bardzo bałam się, że mogę go stracić. Powolutku wysunęłam się z łóżka tak aby nie obudzić ukochanego. Z szafki wyciągnęłam  czarne dresy i różową bluzę z kapturem. Cichutko wyszłam ze sypialni, a potem z mieszkania. Standardowo pobiegłam do pobliskiego parku. Na samym początku, na tej samej ławce co wczoraj zobaczyłam Ankę. Byłam bardzo zaskoczona "Skąd ta dziewczyna wiedziała, że tu będę o tej godzinie" pomyślałam. Z dnia na dzień coraz bardziej przerażało mnie jej zachowanie. Stwierdziłam, że nie będę zwracać na nią uwagi. Kiedy ją mijałam wstała i podeszła do mnie.
-Czego chcesz?-zapytałam dosyć nie miło, ale miałam to gdzieś.
-Tylko pogadać
-Ale ja nie mam ochoty z Tobą rozmawiać-odparłam prawie krzycząc.
-Posłuchaj mnie...on jest mój i musisz to zrozumieć. Marta nie rozumiała i zobacz co ją spotkało.-zaśmiała się szyderczo.
-To ty mnie posłuchaj. w dupie mam to co robisz. Ty powinnaś wreszcie zrozumieć, że on nigdy nie będzie Twój. Nie uda ci się zniszczyć naszego związku.
-Jeszcze zobaczymy-powiedziała z takim dziwnym uśmiechem i odeszła. Zupełnie nie wiedziałam co mam myśleć. Nie mogła zrozumieć jej zachowania. Byłam już na skraju wyczerpania...postanowiłam przerwać bieg i szybko wróciłam do mieszkania. W kuchni stał rozespany Maciek. 
-A gdzie Ty byłaś księżniczko-podszedł i pocałował mnie w czoło.
-Pobiegać-odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Wszystko w porządku?-zapytał z troską.
-Tak...z resztą porozmawiamy po pracy.-odpowiedziałam i pocałowałam go czule. Chciałam żeby wiedział jak mocno go kocham. Zrobiliśmy śniadanie, następnie obudziliśmy Ewę i Artura. Zjedliśmy posiłek we czwórkę. Później standardowo ja Artur i Maciek wsiedliśmy do czarnego Suzuki, a Ewa pojechała do redakcji. Na komendzie byliśmy po jakiś 15 minutach. Od razu ruszyliśmy do gabinetu Pauliny. Szefowa była bardzo zdziwiona naszym widokiem.
-Przecież mieliście być na 9.-powiedziała z uśmiechem.
-Nie cieszysz się, że nas widzisz?-zapytał z uśmiechem mój partner.
-Oczywiście...najbardziej stęskniłam się za Tobą-odpowiedziała Paulina z sarkazmem.
- Dobra...praca czeka kochanie.-powiedziałam do Maćka.
-No widzisz i tej dziewczyny się trzymaj-zaśmiała się ponownie przełożona.
-Tak i zapracuję się na śmierć-zażartował Wolski i od razu dostał łokciem w żebra.
-Dzięki-powiedział z miną obrażonego dziecka.
-Proszeńki-powiedziałam z uśmiechem.- Paulina to jest Artur. Artur to jest nasza szefowa-przedstawiłam ich sobie.
-Witam insp. Paulina Barska.-powiedziała z uśmiechem do Artura i podała mu rękę.
-Artur Marecki-również się przywitał. Paulina zleciła nam wypełnianie akt z uśmiechem, a sama powiedziała, że omówi z Arturem szczegóły pracy i pokaże mu laboratorium. Ja i Maciek posłusznie udaliśmy się do swoich biurek, gdzie czekała na nas sterta papierków. Bez słowa zabraliśmy się do pracy. Po jakieś godzinie z gabinetu wybiegła Paulina. 
-Co tam?-zapytaliśmy chórem.
-Usiłowanie zabójstwa. Roweckiego 23-poinformowała nas a my zamarliśmy w bezruchu...
-Przecież to adres...
-Marcina i Magdy-dokończył z mnie Maciek. Od razu ruszyliśmy do samochodu. 
*******************************************
Bardzo przepraszam z tak długą nieobecność, ale wszystko przez szkołę...naprawdę mam bardzo dużo nauki. Postaram się dodawać notki jak najczęściej. Mam nadzieję, że dzisiejsza się spodoba. Z niecierpliwością czekam na wasze oceny:)
Ps: Tą notkę dedykuję Agusi. Link do jej bloga znajduje się po prawej stronie ("Historia księżniczki, która znalazła swojego księcia"). Dziewczyno jesteś genialna. Twoje notki po prostu mnie rozbrajają:) Buziaki dla wszystkich:**

niedziela, 19 lutego 2012

Teraz życie prawdziwe nowe stawia wyzwania...

***ADA***
Weszliśmy do salonu. Ewa i Artur usiedli na kanapie, a ja  i Maciek poszliśmy do kuchni dopracować obiad. Po chwili wróciliśmy do stołu. Podaliśmy posiłek przyjaciołom i zajęliśmy swoje miejsca.
-Jak udał się wyjazd?-zapytałam z uśmiechem.
-Było cudownie-odpowiedziała Ewa.-Wreszcie odpoczęłam
-No tak nam też by się to przydało-zaśmiał się Maciek.
-Chyba Tobie.-powiedziałam śmiejąc się.-Ja tam mogę pracować.
-Jasne jasne. Rób tak dalej to się wykończysz-Ewa oczywiście popierała Maćka.
-Dobra już starczy. Wy i tak zawsze będziecie przeciwko mnie-zaśmiałam się-Artur co do pracy...to byliśmy dzisiaj u Pauliny i masz się jutro zgłosić na komendę. Jeżeli nadal Cię to interesuje.
-Pewnie, że tak. Świetnie.-Artur bardzo się ucieszył.
-Myślę, że Maciek raczej już do siebie dzisiaj nie dotrze...-spojrzałam na ukochanego.
-Jakbyś zgadła księżniczko-pokazał swoje białe ząbki
-Więc może pojedziesz jutro z nami. My mamy być na około 9:00.-dokończyłam wypowiedź
-Chętnie.
-To może jakiś wieczór sobie zrobimy dzisiaj, pasowałoby to wszystko uczcić? Skoro i tak będziemy we czwórkę?-zaproponowała nagle Ewka.
-Czemu nie. Ja jestem za.-powiedział mój partner.
-Kochanie...Ty zawsze jesteś za, jeżeli tylko w grę wchodzi jakieś świętowanie.
-Jesteś okrutna księżniczko.-dodał z miną obrażonego dziecka. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po obiedzie wybraliśmy się na spacer do parku. Na jednej z ławek siedziała młoda dziewczyna. Nie widziałam dobrze jej twarzy, ale wydawało mi się, że skądś ją znam. Tak to była Anka. 
-Maciek...zobacz-Szepnęłam do ukochanego i ruchem głowy wskazałam dziewczynę na ławce.
-Nie zwracaj na nią uwagi.-odpowiedział i ucałował delikatnie moje usta.
-Hej gołąbeczki-krzyknęła Ewka.-Coś się stało?
-Nie wszystko ok. Już idziemy-Maciek odkrzyknął jej. Trochę nas wyprzedzili więc trzeba było krzyczeć. Maciek objął mnie w pasie i już mieliśmy iść w stronę naszych przyjaciół, gdy nagle Anka wstała z ławki i podeszła do nas.
-Witam-powiedziała z szyderczym uśmiechem.
-Czego chcesz?-mój ukochany przywitał ją dosyć szorstko, co bardzo mnie ucieszyło.
-Porozmawiać misiu.-odpowiedziała i zaczęła się do niego zbliżać.
-Chyba Ci się coś pomyliło-wypaliłam do niej.
-Chyba Tobie. Myślisz, że on Cię kocha? Będziesz kolejną zabawką.-powiedziała do mnie. Maciek złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę Ewy i Artura.
-Daj nam święty spokój.-krzyknął jeszcze do Anki na odchodne i poszliśmy przed siebie.
-Co się stało?-zapytała Ewka ze zdziwieniem.
-Przeszłość-odpowiedział jej mój ukochany.
-Wracajmy do domu.-powiedziałam. Po drodze zrobiliśmy zakupy. Ja i Ewa kupiłyśmy sobie butelkę wina na poprawę humoru, a Maciek z Arturem po dwa piwa. Nie mogliśmy pić za dużo. W końcu wszyscy szliśmy jutro do pracy. Kiedy dotarliśmy do mieszkania chłopcy od razu ruszyli na kanapę i włączyli jakiś mecz. Ja i Ewa natomiast wyszłyśmy na balkon zapalić. Korzystałyśmy z okazji, ze jest dosyć ciepły wieczór. Ewa oczywiście musiała od razu wypytywać o sytuację w parku. Wszystko jej opowiedziałam. Standardowo poradziła żebym się nie przejmowała. 
***MACEK***
Kiedy dziewczyny skończyły palić wróciły nasi otworzyły sobie winko. Jeszcze trochę posiedzieliśmy i w końcu wszyscy postanowiliśmy położyć się spać. Artur i Ewa spali w jej pokoju, a ja i Ada w jej.
-Księżniczko...przepraszam.-powiedziałem do mojej ukochanej
-Za co?
-Za moją przeszłość.-odparłem
-Przestań. Wszystko się ułoży...najważniejsze żebyśmy przeszli przez to razem-powiedziała do mnie chociaż widziałem, że nie było jej łatwo. Bardzo to przeżywała.
-Kocham Cię-powiedziałem i czule ją pocałowałem.
-Ja ciebie też-opowiedziała. Leżeliśmy tak przytuleni i nawet nie wiem kiedy oboje zasnęliśmy.
*****************************************
Wow udało mi się coś z siebie wydusić. Mam nadzieję, że się podoba:)
Kolejna notka najprawdopodobniej w piątek. Chyba, że uda mi się wcześniej, ale nie obiecuję
Pozdrawiam:**

sobota, 18 lutego 2012

Miłość jak z baśni...jakby wyśniona

***ADA***
Weszliśmy do mieszkania. Ewa i Artur wracali dopiero jutro więc mogliśmy spokojnie korzystać z samotności. Usiedliśmy na kanapie. W związku z tym, że było jeszcze w miarę wcześnie (około 21), Maciek zaproponował żebyśmy napili się whisky. Z uśmiechem przyniósł dwie szklanki, a ja wyciągnęłam z barku butelkę alkoholu. Nalałam nam do szklanek i usiadłam obok mojego ukochanego. Po krótkiej chwili odpaliłam, kolejnego już dzisiaj, papierosa. Zwykle palę okazyjnie, ale dzisiaj musiałam się jakoś odstresować. Zaciągnęłam się i powoli wypuściłam dym.
-Co się dzieje?-usłyszałam głos mojego partnera przepełniony troską.
-Nic-odparłam ze sztucznym uśmiechem
-Przecież widzę księżniczko. Mnie nie oszukasz.-spojrzał mi głęboko w oczy i pogładził mój policzek. Dobrze wiedziałam, że ma rację przed nim nic bym nie ukryła. Zrobiłam smutną minę i odwróciłam wzrok. Nie mogłam patrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że za chwilę nie wytrzymam i się popłaczę.
-Powiedz mi...-zaciągnęłam się dymem i kontynuowałam rozmowę-...co Cię z nią łączyło?
-Z kim?-widać było, że maciek jest zdezorientowany.
-Z tą całą Anką-w tym momencie zgasiłam papierosa, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Ej księżniczko...co jest grane?-powiedział przytulając mnie do siebie. Nie wytrzymałam. Z moich oczu popłynęła struga łez.
-Odpowiedz-powiedziałam mocno wtulając się w jego ramiona. Tak bardzo bałam się, ze go stracę.
-Chodź tu, wszystko Ci opowiem-powiedział i posadził mnie na swoich kolanach.

***MACIEK***
Patrzyłem głęboko w jej zapłakane oczy. Było w nich tyle strachu, nigdy wcześniej nie widziałem jej takiej. 
-Posłuchaj księżniczko-wziąłem głęboki oddech-Ja i Anka kiedyś byliśmy razem. Żeby mnie przy sobie zatrzymać wymyśliła nawet, że jest w ciąży. Jednak okazało się, że było to zwykłe kłamstwo. Kiedy z nią zerwałem nie mogła się z tym pogodzić. Skutecznie starała się zniszczyć mi życie. Kiedy dowiedział się, że Marta jest w ciąży i zamierzamy się pobrać, zaczęła jej grozić. Powiem szczerze, że do dzisiaj nie wiem czy wypadek, w którym straciłem Martę i moje dziecko nie był jej sprawką. Ta dziewczyna jest gotowa na wszystko, żeby osiągnąć cel. Dlatego nie chciałem, żebyś z nią rozmawiała. Bałem się co ona Ci nagada. Proszę uważaj na nią. Kocham tylko Ciebie i nie chcę Cię stracić. -skończyłem i czekałem na reakcję Ady.
-Ja ciebie też kocham.-w końcu odpowiedziała. Pocałowałem ją czule i mocno do siebie przytuliłem.-Przepraszam za te podejrzenia.-dodała  jeszcze
-Nie szkodzi kochanie. Miałaś prawo-powiedziałem i jeszcze mocniej ją przytuliłem. Było już późno, w Ada,było widać, była bardzo zmęczona. Przygotowałem kąpiel i zaniosłem ją do łazienki. Zgodnie z argumentem, którego Ada użyła chcąc jechać do mieszkania Ewy, zaproponowała wspólną kąpiel. Oczywiście bez wahania się zgodziłem. Po kąpieli położyliśmy się do łóżka. Rozmawialiśmy jeszcze leżąc i nawet nie zauważyliśmy, kiedy zasnęliśmy wtuleni w siebie.
***
Rano obudziłem się pierwszy. Spojrzałem na zegarek była prawie 12. Spojrzałem na moją księżniczkę i delikatnie ją pocałowałem. Ona oczywiście od razu sie obudziła i odwzajemniła mój pocałunek.
-Część księżniczko-uśmiechnąłem się.
-Witam-odwzajemniła uśmiech i dała mi buziak w policzek.
-To co dzisiaj robimy? Lenimy się czy zerkniemy na komendę? 
-Możemy jechać, ale tylko na chwilkę.-powiedziała uśmiechając się szerzej-dzisiaj chcę odpocząć.
-No nie żartuj, że sama bez przymusu chcesz urlop-zaśmiałem się. Ubraliśmy się i ruszyliśmy do samochodu. Na komendzie byliśmy po jakiś 15 minutach. Otworzyłem Adzie drzwi do samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia trzymając się za ręce. Oczywiście wszystkie oczy były zwrócone na nas. Niektórzy byli zdziwieni tym, że jesteśmy razem, a niektórzy wręcz przeciwnie. Weszliśmy do gabinetu Pauliny. 
-Cześć-powiedzieliśmy chórem.
-Hej-uśmiechnęła się-a wy przypadkiem nie macie wolnego?
-Mamy, a;e wpadliśmy tylko zajrzeć jak sobie radzicie-powiedziałem
-Oj przestań już-od razu wtrąciła się Ada.
-Jak widzisz komisarzu-mówiła Paulina ze śmiechem-radzimy sobie wspaniale. Aha a co z tym chłopakiem do laboratorium?
-To chłopak mojej Ewy.-wyjaśniła moja księżniczka.-Wykształcenie ma takie samo ja Eryk i doświadczenie w pracy laboranta też.
-Dobra w takim razie niech przyjedzie jutro razem z Wami. Zobaczymy.-powiedziała przełożona. pogadaliśmy jeszcze chwilę z Pauliną i postanowiliśmy wrócić do mieszkania Ewy. Ada zaproponowała żeby zrobić jakiś obiad dla Ewy i Artura. W końcu dzisiaj wracali.
***ADA***
Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy. Kiedy wróciliśmy do mieszkania ja zabrałam się za gotowanie, a Maciek poszedł wziąć prysznic. Po jakiś 15 minutach wyszedł. 
-To teraz Ty przypilnuj kuchni a ja się ogarnę-zaśmiałam się.
-Oczywiście księżniczko-odwzajemnił gest i czule mnie pocałował.
Korzystając z okazji poleciałam do sypialni po tunikę i czarne legginsy. Następnie wzięłam szybki prysznic i zrobiłam makijaż. Oczywiście mi zajęło to trochę dłużej niż mojemu ukochanemu i spędziłam  w łazience jakieś 30 minut. Weszłam do kuchni.
-Dobrze sobie radzisz-zaśmiałam się do ukochanego.
-Już gotowe-odwzajemnił gest i właśnie w tym momencie do mieszkania weszli Ewa i Artur. Przywitaliśmy się i zaprosiliśmy przyjaciół do obiadu.
***********************************************************
Przepraszam, że notka dopiero dzisiaj, ale nie dałam rady wcześniej. Nie wiem czy się podoba...czekam niecierpliwie na wasze opinie w komentarzach:)
Ps: Jeśli ktoś chce wiedzieć co będzie dalej w moim opowiadaniu to proszę o podanie e-maila. Mogę wysłać taki jakby plan ramowy kolejnych części. No chyba, że wolicie czekać w niepewności:) Pozdrawiam serdecznie:**