***EWA***
Siedziałam w kuchni i myślałam nad tą całą sprawą pomiędzy Adą i Maćkiem. Zupełnie nie rozumiałam dlaczego moja przyjaciółka chce odejść. Przecież oni się kochają. Gołym okiem widać, że są dla siebie stworzeni. Maciek ją zmienił...dzięki niemu zaczęła inaczej patrzeć na świat. Wydaje mi się, że nawet odkąd są razem śmierć rodziców nie wywołuje już u niej takiego bólu jak kiedyś. Siedziałam tak pogrążona w rozmyślaniach i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, Artur dzwonił, że będzie późno bo chociaż to jego pierwszy dzień na komendzie, to mają strasznie ciężką sprawę. Oczywiście z rozmowy z Adą dowiedziałam się jak wygląda sytuacja. Powoli podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stał w nich Maciek.
-Wolski? Co Ty tu robisz-zapytałam ze zdziwieniem, nie tylko dlatego, że mnie zaskoczył, ale też dlatego, że był cały zdyszany i wyglądał na bardzo załamanego.
-Jest Ada?
-Tak. U siebie, ale nie wiem czy będzie z Tobą rozmawiać.-powiedziałam ze smutkiem.
-Ja muszę się z nią zobaczyć.
-Pewnie...wchodź, zrób coś żeby ją zatrzymać. -powiedziałam wpuszczając go do środka. Od razu pobiegł do sypialni Ady. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać więc wyszłam na spacer.
***MACIEK***
Delikatnie zapukałem w drzwi, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Wolniutko je otworzyłem i wszedłem do środka. Na łóżku leżała moja Ada i cały czas płakała.
-Mogę?-zapytałem niepewnie.
-Maciek? Co ty tutaj robisz?-zapytała lekko podnosząc głowę. Nie mogłem na to patrzeć szybko podszedłem do niej. Usiadłem na łóżku i mocno ją przytuliłem.
-Kocham Cię księżniczko-powiedziałem i z oczu popłynęła mi pojedyncza łza. Ada natychmiast odsunęła się ode mnie. Spojrzała w moje oczy i delikatnie dłonią wytarła ową łzę.
-Ja Ciebie też-odpowiedziała, a ja nie mogłem czekać ująłem jej twarz w dłonie i czule ją pocałowałem.
-Nie odchodź-powiedziałem, kiedy się od siebie oderwaliśmy
-Nie mogę-odpowiedziała.-Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało. A teraz proszę Cię idź już.
-Nie chcę.-powiedziałem ze smutkiem.
-Po prostu wyjdź-podniosła głos.- Ja po prostu potrzebuję czasu. Muszę to wszystko przemyśleć. Obiecuję, że jak tylko to wszystko poukładam to znów się zobaczymy. Niestety nie mogę Ci obiecać, że będziemy razem.-rozpłakała się. Chciałem ją pocałować, ale mi nie pozwoliła. Wstałem i bez słowa opuściłem mieszkanie Ewy. Kiedy wychodziłem z klatki Kalita akurat wracała.
-I jak?-zapytała z nadzieją w głosie.
-C****o-odpowiedziałem ze smutkiem
-Nic do niej nie dotarło?
-Powiedziała, że musi sobie wszystko przemyśleć i żebym dał jej czas.
-Coś jeszcze?
-Tak...powiedziała też, że jak już wszystko zrozumie to się spotkamy. Ale nie obiecuje, że jeszcze kiedyś będziemy razem.-westchnąłem ze smutkiem. Nie wiedziałem co mam robić.-Ewka pomóż
-Przykro mi, ale znasz ją...nic nie mogę zrobić. Może faktycznie daj jej trochę czasu.
-Dzięki...muszę lecieć.-Pożegnałem się z Ewą i ruszyłem w stronę samochodu.
-Trzymaj się-krzyknęła jeszcze wchodząc do bloku. Zanim wsiadłem do "naszego" suzuki odwróciłem się i spojrzałem w znajome okno. Zobaczyłem w nim postać przykładającą dłonie do szyby. Dobrze wiedziałem, że to Ada. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Postanowiłem, że pojadę do szpitala. Co prawda był już wieczór, ale chciałem zobaczyć jak czuje się Marcin. Ostatni raz spojrzałem na znajomy blok i odjechałem.
-Nie odchodź-powiedziałem, kiedy się od siebie oderwaliśmy
-Nie mogę-odpowiedziała.-Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało. A teraz proszę Cię idź już.
-Nie chcę.-powiedziałem ze smutkiem.
-Po prostu wyjdź-podniosła głos.- Ja po prostu potrzebuję czasu. Muszę to wszystko przemyśleć. Obiecuję, że jak tylko to wszystko poukładam to znów się zobaczymy. Niestety nie mogę Ci obiecać, że będziemy razem.-rozpłakała się. Chciałem ją pocałować, ale mi nie pozwoliła. Wstałem i bez słowa opuściłem mieszkanie Ewy. Kiedy wychodziłem z klatki Kalita akurat wracała.
-I jak?-zapytała z nadzieją w głosie.
-C****o-odpowiedziałem ze smutkiem
-Nic do niej nie dotarło?
-Powiedziała, że musi sobie wszystko przemyśleć i żebym dał jej czas.
-Coś jeszcze?
-Tak...powiedziała też, że jak już wszystko zrozumie to się spotkamy. Ale nie obiecuje, że jeszcze kiedyś będziemy razem.-westchnąłem ze smutkiem. Nie wiedziałem co mam robić.-Ewka pomóż
-Przykro mi, ale znasz ją...nic nie mogę zrobić. Może faktycznie daj jej trochę czasu.
-Dzięki...muszę lecieć.-Pożegnałem się z Ewą i ruszyłem w stronę samochodu.
-Trzymaj się-krzyknęła jeszcze wchodząc do bloku. Zanim wsiadłem do "naszego" suzuki odwróciłem się i spojrzałem w znajome okno. Zobaczyłem w nim postać przykładającą dłonie do szyby. Dobrze wiedziałem, że to Ada. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Postanowiłem, że pojadę do szpitala. Co prawda był już wieczór, ale chciałem zobaczyć jak czuje się Marcin. Ostatni raz spojrzałem na znajomy blok i odjechałem.
***ADA***
Stałam przy oknie i patrzyłam jak odjeżdża moje największe szczęście. Miłość, której szukałam przez tyle lat, znalazłam właśnie przy nim. A teraz sama go odrzuciłam. W jednej chwili z oczu znów popłynęły mi łzy. W tym samym momencie do mieszkania weszła Ewka. Podeszła do mnie szybko i mocno mnie przytuliła.
-Dziewczyno co Ty wyprawiasz? Przecież Ty go tak kochasz.-powiedziała gładząc mnie po głowie.
-Ja chcę go chronić.-powiedziałam przez łzy.
-Tak mu nie pomożesz. Powinnaś być teraz przy nim.
-Zawieź mnie do Tarnowa.-powiedziałam szybko.
-Dobra, ale moim zdaniem robisz największą głupotę swojego życia.
Wolałam unikać dalszej rozmowy. Ewa i tak nie powiedziała by mi nic nowego. Szybkim krokiem udałam się do sypialni, żeby spakować swoje rzeczy. Kiedy już miałam wszystko spakowane, nagle źle się poczułam. Pobiegłam szybko do łazienki. Ostatnio wymioty i zawroty głowy zdarzały mi się coraz częściej, ale tłumaczyłam to nerwami. Kiedy wyszłam z łazienki Ewa dziwnie mi się przyglądała.
-Ada, co jest? Jesteś strasznie blada.powiedziała z troską.
-Wszystko ok. To przez nerwy.
-No nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby nerwy miały z tym coś wspólnego.-przyjaciółka nie dawała za wygraną.
-Jedziemy?-zapytałam żeby szybko zmienić temat. Dobrze wiedziałam co myśli Ewka, ale ja byłam w 100% pewna, że się myli. Wzięłam swoją walizkę i wyszłyśmy z mieszkania. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Kiedy odjeżdżałyśmy obejrzałam się i ostatni raz popatrzyłam na blok, w którym spędziłam najpiękniejsze chwile swojego życia. A szczególnie te w towarzystwie mojego ukochanego komisarza. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, jednak szybko ją otarłam. W pewnym momencie znów poczułam się słabo. Akurat przejeżdżałyśmy koło szpitala Jana Pawła II. Ewa natychmiast zauważyła, że coś jest nie tak i skręciła na parking. Upierałam się, że nic mi nie będzie, ale z Ewką nie da się wygrać. Jest identyczna jak Maciek. Kiedy wysiadałyśmy z samochodu, niedaleko zauważyłam znajome, czarne suzuki.
-Ewa zobacz.-powiedziałam i wskazałam głowa na znajomy pojazd.
-No i co z tego.-odparła.
-Nie chcę się z nim spotkać.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie bój się, on pewnie jest u Marcina. Więc się nie zobaczycie. Chodź szybko. Zaraz będziemy wiedzieć co Ci jest.
Posłusznie zamknęłam drzwi i niechętnie ruszyłam za przyjaciółką. Weszłyśmy do szpitala. Miała rację Intensywna terapia była po drugiej stronie szpitala, więc mogłam spokojnie odetchnąć. W recepcji przyjęła nas bardzo miła pani i poprosiła żebyśmy zaczekały na lekarza. Po jakiś 15 minutach podeszła do nas przemiła pani doktor i zaprosiła do swojego gabinetu. Zbadała mnie i stwierdziła, że na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Powiedziała, że jestem jedynie przemęczona, ale na wszelki wypadek kazała mi zrobić od razu USG brzucha. Posłusznie opuściłam gabinet i udałam się do pracowni USG. Ewa oczywiście cały czas była ze mną. Po jakiś 10 minutach, leżałam już na łóżku, a obok mnie siedziała młoda dziewczyna i wykonywała mi badanie.
-Pani Ado. Mam dobre wieści.-uśmiechnęła się
-To znaczy?-zapytałam z ciekawością
-To znaczy, ze jest pani zdrowa, a te zawroty mają źródło zupełnie gdzie indziej...
****************************************************
****************************************
************************
Mam nadzieję, że notka Wam się podoba i że mój blog jeszcze Was nie znudził:) Czekam na wasze oceny:) Buziaki:**
Ps: Beata, pamiętaj...jeżeli usuniesz bloga, to nie będę pisać!!:)