niedziela, 25 marca 2012

Bo jest paru ludzi, Bo jest parę w życiu dobrych chwil


***MACIEK***
Znalezienie firmy nie sprawiło nam wiele trudności. Był to jedyny, takich rozmiarów, budynek w tej okolicy. Zaparkowałem samochód i zgasiłem silnik.
-Wiemy w ogóle coś o tej firmie?-zapytałem Wojtka
-Coś tam zdążyłem sprawdzić.-zaśmiał się
-To może mnie oświecisz-nie byłem w zbyt dobrym nastroju do żartów. Wszystko przez to, że brakowało mi pracy z Adą. No cóż,  w końcu muszę się z tym pogodzić. Teraz najważniejsze było, żeby ona i nasze dziecko byli bezpieczni. Denerwował mnie tylko fakt, że pracowała teraz dużo z Radwanem. Niby starałem się jakoś z nim dogadywać, ale nie szło mi za dobrze.
-Wiem tyle-odezwał się ponownie Wojtek.-Firma "For Life" zajmowała się produkcją i dystrybucją kosmetyków do pielęgnacji ciała kobiet i niemowląt.
-Zajmowała się?-zaciekawiło mnie to
-Tak. Dwa lata temu mieli dość nieprzyjemną sprawę i zmienili trochę preferencje swojego zakładu. Teraz zajmują się dystrybucją takich samych kosmetyków tylko pod inną nazwą i dla innego zakładu produkcyjnego.
-Jaką sprawę-zadawałem kolejne pytania.
-Jakiś facet-zajrzał do notesu.-Marcin Miszak, oskarżył ich o spowodowanie śmierci swojej żony i dwutygodniowej córeczki. Podobno ich kosmetyki nie zawierały informacji o składzie. Z tego co wiem to były w nich jakieś substancje uczulające. Oczywiście wygrali sprawę. Nie wiem jak, ale im się to udało.
-Hmmm-zamyśliłem się-no to porozmawiamy sobie z panem prezesem.-powiedziałem i wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy do firmy i od razu poprosiliśmy o rozmowę z szefem. Sekretarka niechętnie wpuściła nas do jego gabinetu. Od Pana Mikołaja Budzana dowiedzieliśmy się, że Magda Seter była jego asystentką. Dziwne było to, że kiedy zapytaliśmy go o mężczyznę, który często go odwiedzał bardzo się zdenerwował. Odniosłem dziwne wrażenie, ze coś przed nami ukrywał. I oczywiście nie myliłem się. Jego sekretarka zdradziła nam, że od niedawna on i nasza ofiara byli w związku. A najczęściej odwiedzał go właśnie Mariusz Miszak. Poinformowała nas też, że zawsze kłócił się z szefem i wielokrotnie groził jemu i Magdzie. Podziękowaliśmy za rozmowę i udaliśmy się  na komendę.
***ADA***
Siedziałyśmy z Pauliną w moim nowym gabinecie i piłyśmy herbatę. Tematów do rozmowy nam nie brakowało. Barska wypytywała mnie jak mi się układa z Maćkiem, a ja próbowałam podpytać ją o Andrzeja. Nawet całkiem dobrze mi to wychodziło.Paulina tak się rozgadała, że chyba nawet sama nie wiedziała kiedy zaczęła mi opowiadać różne śmieszne historie o niej i Radwanie.
-Dlaczego po prostu ze sobą nie porozmawiacie?-zapytałam uśmiechając się
-I kto to mówi...ta co była taka chętna do rozmowy-powiedziała z ironią i szerokim uśmiechem.
-Oj dobrze wiesz jak było-zaśmiałam się i już miałam powiedzieć coś jeszcze kiedy nagle do pomieszczenia wpadli równocześnie Wolski i Radwan.
-No widać, że panie się nie nudziły-rzucił jak zwykle Andrzej
-My pracujemy, a one sobie herbatkę popijają-zawtórował mu Maciek na co obie za Pauliną wybuchnęłyśmy śmiechem
-Dobra pracusie...lepiej powiedzcie co tam macie-powiedziała szefowa ledwie się opanowując.
-Ja mam to-powiedział inspektor i wyciągnął przed siebie portret pamięciowy
-A ja bardzo dużo ciekawych informacji.-odezwał się mój ukochany z szerokim uśmiechem na twarzy. Całą czwórką ruszyliśmy do gabinetu państwa inspektorów, gdzie Maciek opowiedział nam wszystkiego czego dowiedzieli się z Wojtkiem. Barska od razu wyznaczyła wszystkim zadania. Ja miałam zająć się przeglądaniem monitoringu z firmy, który przywieźli chłopaki. Wojtek i Maciek Budzanem, a Radwan i Paulina przyjrzeć się Miszakowi. Wszyscy zgodnie ruszyliśmy do swoich zadań. Po jakiś trzech godzinach przeglądania filmów natrafiłam na coś bardzo ciekawego. W tym czasie Wolski i Wojtek przesłuchiwali Budzana.
****************************************************
Moje kochane...chciałam Was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, ale wszystko przez kompletny brak czasu. Ledwie znajduję chwile, żeby poczytać Wasze notki...na komentowanie jeszcze rzadziej. 
Dzisiejszą notkę dedykuję Korneli-523sekundy...Widać kochana, że radzisz sobie coraz lepiej:) Oby tak dalej...Mam nadzieję, że ręka szybko wróci do dawnej formy i napiszesz dla nas coś nowego:) Życzę zdrowia:***
Ps: Przepraszam jeszcze, że notka taka krótka i bez sensu, ale chyba brak mi weny:(( Jutro(tzn. dzisiaj) postaram się to naprawić:) Buziaki:***

poniedziałek, 12 marca 2012

Nie jest łatwo pojąć nawet to...To że co rano słońce świeci...


***MACIEK***
Wsiedliśmy do czarnego suzuki i ruszyliśmy na miejsce. Przez całą drogę Paulina i Wojtek sobie żartowali, a ja byłem nieobecny. Myślałem oczywiście o Adzie. To była nasza pierwsze sprawa osobno. Przyzwyczaiłem się do tej małej blondynki. Pocieszała mnie jedna myśl...wieczorem znów będę miał ją obok w naszym wspólnym mieszkaniu. Rozmarzyłem się, jednak nie na długo. Oprzytomniałem, kiedy zobaczyłem rękę Pauliny przed moją twarzą. Uśmiechnąłem się, Ada zawsze mi tak robiła, kiedy się zamyśliłem. Mimo tego, ze byliśmy razem i nadal w sumie pracowaliśmy, bardzo mi jej brakowało. Wysiałem z samochodu i ruszyłem w stronę mieszkania ofiary. W środku byli już Artur, Eryk i reszta policjantów.
-Cześć-przywitałem się, a za mną Barska i Wojtek, który przedstawił się chłopakom.
-Hej-odpowiedzieli
-Co mamy?-zapytała Paulina
-W sumie to niewiele.-poinformował nas Artur.-Brak śladów włamania, ofiara musiała znać napastnika, albo on miał klucze. Swoją drogą to trochę dziwne.
-Co?-zapytał Wojtek.
-Zgwałcona we własnym mieszkaniu, do tego we własnym łóżku.-dokończył Eryk
-No fakt...normalne to nie jest.-powiedziałem. Rozejrzeliśmy się trochę po mieszkaniu. Nie znaleźliśmy nic ciekawego. Jedyną rzeczą, jaka przykuła naszą uwagę, było mnóstwo kwiatów i  prezentów.
-Miała wielbiciela.-skwitowałem
-Pewnie bogatego.-dodała szefowa.-na prezenty raczej jej nie żałował. Poszperaliśmy jeszcze trochę w jej rzeczach. I na komendę wracaliśmy prawie z pustymi rękami. Mieliśmy jedynie adres jej pracy, kilka dokumentów, bileciki od wielbiciela i laptopa.
***W tym samym czasie***
***ADA***
W szpitalu byliśmy dość szybko. W recepcji pokazaliśmy odznaki i życzliwa recepcjonistka wskazała nam salę, w której leżała nasza ofiara. 
-Dzień dobry-przywitaliśmy się z lekarzem który właśnie wychodził z jej pokoju.
-Dzień dobry-odpowiedział-A państwo kim są?
-Komenda stołeczna-powiedział Andrzej pokazując odznakę.-Chcieliśmy zapytać co z nią?
-No powiem szczerze, ze nie jest aż tak źle. Ma parę ran i siniaków. Do tego złamaną lewą rękę. Na szczęście jej narządy są w porządku. 
-A możemy z nią porozmawiać?-zapytałam
-Jeżeli tylko się Pani uda. Tylko proszę nie męczyć jej zbytnio. 
-Oczywiście-odparłam
-Gdyby Państwo mnie potrzebowali, będę w swoim gabinecie. 
-Dziękujemy.-powiedzieliśmy równocześnie i weszliśmy do sali. Ja usiadłam na krzesełku obok łóżka, a Andrzej stanął za mną.
-Dzień dobry. Jestem psychologiem z komendy stołecznej. Możemy porozmawiać?-wyjaśniłam delikatnie. Kobieta nic nie odpowiedziała, rzuciła mi tylko porozumiewawcze spojrzenie. Dobrze wiedziałam o co chodzi. Andrzej chyba też, bo od razu powiedział, ze idzie porozmawiać z lekarzem i opuścił sale.-Jak się nazywasz?-zapytałam ponownie.
-Magda...Magda Seter-odpowiedziała kobieta po krótkim milczeniu.
-Chcesz ze mną porozmawiać?-w odpowiedzi kiwnęła tylko głową.-Co się tam stało?
-On...wszedł do mojego mieszkania kiedy spałam. Nawet nie wiem skąd miał moje klucze...-zanosiła się łzami.
-Znasz go?
-Nnie...widywałam go czasami u szefa. Nie wiem nawet jak się nazywa.-płakała coraz głośniej.
-A jesteś w stanie opisać jego wygląd?-zadawałam kolejne pytania.
-Chyba tak-mówiła przez łzy.
-Dobrze. W takim razie podeślę do Ciebie rysownika. Gdybyś chciała porozmawiać, to zadzwoń.-Powiedziałam z uśmiechem i podałam jej jedną z wizytówek, które dała mi Paulina..
-Dziękuję-odpowiedziała uśmiechając się przez łzy. Opuściłam salę i ruszyłam w  kierunku wyjścia. Kiedy otwierałam drzwi dobiegł do mnie Andrzej. Przekazał mi szczegóły jakich dowiedział się od lekarza,a ja poinformowałam go o swoich ustaleniach. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na komendę. Udaliśmy się prosto do gabinetu SZEFÓW. W środku byli już Paulina, Wojtek i mój ukochany.
-Macie coś?-zapytał z nadzieją Maciek.
-W sumie to niewiele-wyjaśnił Radwan.-Wiemy, że napastnik użył prezerwatywy. Ofiara jest w dość dobrym stanie, ale więcej dowiecie się od Ady, z nią rozmawiała.
-Powiedziała, że widywała tego mężczyznę u szefa.Trzeba wysłać tam Eryka, żeby stworzył portret pamięciowy. Mówiła też, ze miał klucze i wszedł kiedy spała.-wyjaśniłam jednym tchem.
-No widać, że robota psychologa Ci służy-uśmiechnęła się Paulina.
-Powiedzmy...wiesz że wolałabym, inną-odpowiedziałam z uśmiechem.
-A wiesz, że póki co to niemożliwe.-wtrącił się mój ukochany szczerząc ząbki.
-Poczekaj te kilka miesięcy-zaśmiałam się. Uwielbiałam się z nim droczyć.
-Dobra...póki co mamy niewiele-odezwała się ponownie szefowa.-Maciek i Wojtek...jedziecie do firmy. Andrzej z Erykiem do szpitala.
-A Wy?-powiedzieli panowie jednocześnie.
-A my mamy czas na herbatkę-uśmiechnęła się. Chłopcy posłusznie zebrali się do wyjścia.
************************************************
No i jest...tylko nie wiem czy fajna:) Cd jutro:) Buziaki:***

Wszystkim dzisiaj czoła stawię...


***MACIEK***
Rozpakowywanie rzeczy Ady trochę mi zajęło. Dobrze, że moje mieszkanie było w miarę duże. Czasami nawet zastanawiałem się po co mi takie skoro i tak mieszkam sam. Jednak teraz, kiedy mam Adę jestem pewny, że to w sam raz dla nas i naszego dziecka. 
Punkt 19 zjawiła się u nas mama.
-Dobry wieczór-powiedziała moja księżniczka z uśmiechem, otwierając drzwi.
-Witaj kochana-odparła jej mama i ucałowała najpierw ją, a później mnie. Weszliśmy do pokoju. Ja postanowiłem, że podam kolację,a Ada i mama siedziały na kanapie rozmawiając. Po jakiś 40 minutach byliśmy już po jedzeniu. Otworzyłem butelkę czerwonego wina. Wyciągnąłem trzy kieliszki, do jednego nalałem trochę mniej i podałem go Adzie. Mama trochę się zdziwiła.
-To dowiem się wreszcie jaka to niespodzianka?-powiedziała z uśmiechem.
-Sekundę...coś Ty taka niecierpliwa.-zaśmiałem się i usiadłem obok Ady. Złapałem ją za rękę i wziąłem głęboki oddech.
-Chcemy Pani coś powiedzieć.-uśmiechnęła się moja księżniczka
-Więc słucham-moja mama coraz bardziej się niecierpliwiła
-Za kilka miesięcy chcemy wziąć ślub-wyszczerzyłem żabki. Bardzo bałem się reakcji mamy.
-Cudownie. Już myślałam, że się nie zdecydujecie-odwzajemniła uśmiech.
-Tylko...-zawahała się Ada-Jest jeszcze coś...Jestem w ciąży-Poinformowała z niepewnym uśmiechem.
-To jeszcze lepiej-krzyknęła moja mama. Widać było, że bardzo się cieszy. Zaczęła nas ściskać. Oczywiście od razu musiała wypytywać o szczegóły ciąży i o pracę. Kategorycznie powiedziała, że Ada nie może już ze mną pracować. Od razu wytłumaczyliśmy jej naszą umowę z Pauliną. Bardzo się cieszyła, ze wreszcie będziemy razem...już na zawsze. Nie powiem, bo bardzo mi zależało na jej zdaniu. Ale jakoś nie bałem się rozmowy z nią. Wiedziałem, że lubi Adę. Już jak ją poznała to mówiła, że to idealna dziewczyna.
***ADA***
Rozmowa z mamą, bo tak kazała mi się do siebie zwracać, minęła bardzo przyjemnie. Około 22 pojechała do domu i znów mogliśmy być sami. Ja posprzątałam po kolacji, a Maciek w tym czasie wziął prysznic. Następnie ja udałam się do łazienki. Zasnęliśmy dosyć szybko. W końcu mieliśmy męczący dzień, a jutro do pracy. Już się nie mogła doczekać. Rano obudziłam się po 5. Chciałam wyjść pobiegać, ale Maciek oczywiście mi nie pozwolił. Powiedział, że jeżeli lekarz się zgodzi to będę mogła dalej biegać, ale póki co nie. Bawiło mnie trochę jego zachowanie. Przecież ciąża to nie choroba, a on traktował mnie nad opiekuńczo. Kiedy brałam prysznic, mój ukochany przygotował pyszne śniadanie. Później on wziął prysznic, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na komendę. Droga minęła nam jak zwykle w miłej atmosferze. Z uśmiechami na twarzy przekroczyliśmy próg komendy, oczywiście udaliśmy się prosto do gabinetu SZEFÓW. W końcu trzeba było się przyzwyczaić, ze teraz mamy ich dwóch. Zapukaliśmy delikatnie, po usłyszeniu standardowego "proszę" weszliśmy do środka. 
-Cześć-przywitaliśmy się chórem.
-Hej-odpowiedziały nam dwa głosy.
-No to co gotowi do pracy?-zapytała z uśmiechem Paulina.
-Oczywiście-odpowiedziałam i odwzajemniłam gest. 
-To w takim razie Maciek już zna swoje miejsce, a Tobie zaraz wszystko pokażę.-Poinformowała mnie i zaprowadziła na moje miejsce pracy. Biurko praktycznie niczym nie różniło się  od poprzedniego. Były dwa wyjątki...miałam własny pokój i brakowało mi Maćka. Jednak nie długo, bo gdy tylko Paulina opuściła mój "gabinet" w drzwiach zjawił się komisarz z bukietem kwiatów.
-Witam panią-wyszczerzył swoje ząbki
-Witam pana-odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w usta.
-Mmmm...jak miło-rozmarzył się i podał mi kwiaty.-A to an dobry początek dnia.
-Dziękuję-odpowiedziałam i pocałowałam go ponownie.
-Hmm...chyba będę tu częściej przychodził.
-Masz pracę kochany.-zaśmiałam się.
-No tak...ale zawsze znajdę chwilkę na kawę i buziaka.
-Zobaczymy-posłałam mu tajemnicze spojrzenie.
-Chodź poznasz kogoś.-powiedział łapiąc mnie za rękę. Po chwili staliśmy koło mojego dawnego biurka, przy którym siedział teraz nowy partner Maćka.-Ada to jest Wojtek, mój nowy partner. Wojtek, to jest Ada, moja dawna partnerka, a obecnie moja narzeczona.-przedstawił nas
-Cześć. Miło Cię poznać-powiedziałam z uśmiechem i podałam mu rękę.
-Mi również-odpowiedział i uścisnął moją dłoń.-Stary i Ty chciałeś taką partnerkę zamieniać?-Zapytał z uśmiechem
-Oj tam...wtedy była wredna-zaśmiał się mój ukochany za co dostał łokciem w żebra.-Widzisz nadal taka jest-zaśmiał się ponownie.Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, po czym z gabinetu wyskoczyli Radwan i Paulina.
-Mamy sprawę-powiedział Pan inspektor.-gwałt i pobicie. Ja I Ada jedziemy do szpitala, a Ty, Wojtek i Paulina na miejsce zbrodni. Artur i Eryk są na miejscu. Zielona 45. Posłusznie zebraliśmy się z miejsc i ruszyliśmy do samochodów.
**********************************************
Jest takie sobie...Bardzo przepraszam...ta notka miała być jeszcze wczoraj z okazji naszej wielkiej rocznicy:) ale niestety nie dałam rady. W związku z tym obiecuję, ze dziś postaram się dodać jeszcze jedną:)) Czekam na komentarze:) Buziaki:***

piątek, 9 marca 2012

Nie pragnę słów wzrokiem do mnie mów...


***MACIEK***
Kiedy się obudziłem Ada już nie spała. Siedziała obok przykryta kołdrą i czytała jakąś książkę. 
-Witam-powiedziała z uśmiechem, kiedy zauważyła , że otworzyłem oczy.
-Hej-odpowiedziałem i namiętnie pocałowałem jej usta.
-Mmmmmmm...-zamruczała-słodkie powitanie.
-Teraz będziesz miała takie codziennie.-uśmiechnąłem się i spojrzałem na jej rękę. Lśnij na niej złoty pierścionek. Przytuliłem mocno moją księżniczkę. Leżeliśmy tak chyba z dobrą godzinę. Z łóżka zwlekliśmy się około 10. Prysznic, śniadanie i z w końcu z mieszkania wyszliśmy po 11. Najpierw pojechaliśmy na stołeczną. Od razu udaliśmy się do gabinetu Pauliny. 
-Hej-przywitaliśmy się chórem z szerokimi uśmiechami
-Cześć-odpowiedziały nam dwa głosy. Należały do Barskiej i Radwana
-Widzę, że pan inspektor się zadomowił.-zaśmiałem się.-Na komendzie głównej brak etatów?
-Będziesz musiał się przyzwyczaić-poinformowała nas Paulina, a ja i Ada wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.-Będziemy mieć kilka zmian w naszej drużynie.
-To znaczy?-zapytała moja księżniczka ze zdziwieniem.
-Góra zgodziła się na zmianę Twojego stanowiska-powiedziała z uśmiechem, po czym dodała-Poza tym dostaniemy jeszcze dwóch nowych policjantów.  Jeden dla mnie i drugi dla Maćka.
-Może jakieś szczegóły.-powiedziałem z uśmiechem.
-Proszę bardzo-Paulinie widać dopisywał humor.-Ada będzie u nas pracowała na jako psycholog policyjny. Ponadto po urlopie macierzyńskim wracasz do nas. Masz zapewniony etat. Jeśli tylko takie stanowisko Ci odpowiada.
-Pewnie-ucieszyła się moja księżniczka-tylko...po urlopie będę mogła wrócić na stare stanowisko? W sensie do pracy w terenie
-Myślę, że tak, ale jeszcze zobaczymy.
-A reszta?-zapytałem bo byłem ciekawy z kim będę pracować.
-Ty będziesz pracował z Wojtkiem-uśmiechnęła się
-Fajnie-odwzajemniłem uśmiech
-A Andrzej będzie pracował ze mną, także będziecie mieć dwóch szefów.-zaśmiała się ponownie.
-Wow...no to pan inspektor zostanie z nami na stałe-nie mogłem się powstrzymać żeby mu nie dogryzać.
-Wolski...-odezwał się Radwan-skoro mamy razem pracować, to myślę, że powinniśmy się zacząć jakoś dogadywać.-wyciągnął do mnie rękę.
-Łuuu - zdziwiłem się-no skoro tak to masz rację SZEFIE-odpowiedziałem z naciskiem na ostatnie słowo i podałem mu rękę. Wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Paulina zaproponowała żebyśmy dzisiaj załatwili sobie wszystko(poinformowaliśmy ich o zaręczynach), bo i tak nie mamy żadnej sprawy. "Nową" pracę mieliśmy zacząć od jutra. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy komendę.
***ADA***
Najpierw postanowiliśmy pojechać do szpitala, odwiedzić Marcina. Okazało się, że już jest coraz lepiej. Przyjaciele bardzo ucieszyli się naszych zaręczyn i życzyli nam szczęścia. Dowiedzieliśmy się też, że Marcin już za kilka dni opuszcza szpital. Skorzystaliśmy z okazji i zaprosiliśmy ich na kolację.
Następnie pojechaliśmy do mamy Maćka. Zaproponowałam żeby zaprosić ją na kolację. Wiedziała, że od jakiegoś czasu jesteśmy razem, ale nie wiedziała, że będziemy rodzicami i, że planujemy ślub.
-Dzień dobry-przywitałam się z przyszłą teściową
-Witajcie. Nareszcie znaleźliście czas żeby mnie odwiedzić.-powiedziała z uśmiechem i zaprosiła nas do środka
-Wiesz mamo jak to jest-zaśmiał się Maciek.
-Jasne...już nic nie mów...praca-uśmiechnęła się-powinniście trochę zwolnić.
-Właśnie nad tym myślimy-odpowiedział mój ukochany.-Chcielibyśmy Cię zaprosić na kolację...do nas
-A co to za okazja?-zapytała ze zdziwieniem.
-Po prostu mamy dla Pani niespodziankę, ale wszystkiego się Pani dowie wieczorem.-uśmiechnęłam się tajemniczo.
-No dobrze...skoro niespodzianka to niespodzianka. O której?
-Myślę że około 19?-powiedziałam i spojrzałam na ukochanego.
-Tak może być...mamy jeszcze parę spraw.-poprał mnie ukochany. Po czym pożegnaliśmy się z Panią Wolską i wsiedliśmy do samochodu. Naszym następnym celem było mieszkanie Ewy. Maciek postanowił, że zabierzemy moje rzeczy od Ewki. Przecież jesteśmy zaręczeni...już czas żebyśmy zamieszkali razem. Ewa przywitała nas serdecznie, Artur również był w domu, bo Paulina dzisiaj dała wszystkim wolne.Skorzystaliśmy z okazji i oznajmiliśmy im nasze zaręczyny. Pakowanie i oczywiście kawa z przyjaciółmi zajęła nam dużooo czasu. Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy. W końcu wyszło na to, że w domu byliśmy po 17. Maciek zabrał się za rozpakowywanie moich rzeczy, a ja od razu ruszyłam do kuchni. Przecież musiałam przygotować coś pysznego dla przyszłej teściowej.
*******************************************************
Miało być dłużej i jest...co prawda niewiele, ale to zawsze coś. Problem tkwi tylko w tym, że wyszło trochę mdłe. Nie wiem sama...czekam na wasze komentarze:)
Buziaki:***

czwartek, 8 marca 2012

Pierwszy raz pozwolił los dwojgu ludziom spotkać się...


***MACIEK***
Na początku wszystkich zamurowało,jednak już po chwili ustawiła się do nas kolejka z gratulacjami. Pierwszy był Eryk.
-Gratuluję Wam-powiedział siląc się na sztuczny uśmiech.  Dobrze wiedziałem, że to on chciałby w tym momencie być na moim miejscu. Od samego początku podrywał Adę. Byłem szczęśliwy, że księżniczka jest tylko moja. Podziękowaliśmy mu ładnie. Następni byli Ewa i Artur. Ewka oczywiście musiała nas wyściskać. 
-Kochani nawet nie wiecie jak się cieszę.-powiedziała uśmiechając się szeroko.
-My też-powiedziałem szczerząc ząbki. Następnie podeszli do nas Paulina i Andrzej.
-Widzę, że nasz "król komendy" dał się usidlić.-jak zwykle nie mógł sobie odmówić dogryzania mi.
-Powinieneś spróbować...-odwdzięczyłem mu się-chociaż nie...Ty już jesteś usidlony. Pani inspektor widać sobie radzi.-puściłem oczko Paulinie, na co obie z Adą parsknęły śmiechem, a Radwan o dziwo się uśmiechnął.
-Dzieciaki-powiedziała Paulina i zwróciła się do Ady-No nic...oni chyba nigdy nie dorosną.
-No tak...tylko jak ja sobie poradzę z dwójką dzieci-zaśmiały się.
-No właśnie kochana. Po pierwsze bardzo Wam gratuluję. O pracę nie musisz się martwić. Załatwimy Ci jakieś spokojne stanowisko, a Maćkowi znajdziemy nowego partnera.-uśmiechnęła się tajemniczo.
-Jak to partnera?-udawałem zdziwienie.-Przecież mogę pracować sam.
-Przyjedźcie jutro na komendę, to wszystko obgadamy. Już  chyba nawet mam pomysł.-powiedziała i po raz kolejny posłała nam tajemniczy uśmiech.
-No dobra-uśmiechnęła się moja ukochana.
Około 1 w nocy wszyscy zaczęli się zbierać. Odprowadziłem gości do drzwi i wróciłem do pokoju. Ada właśnie brała się za sprzątanie.
-Co Ty wyprawiasz?-zapytałem łapiąc ją za ręce.
-Sprzątam.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
-Chyba zwariowałaś. Ja to zrobię.
-Daj spokój ciąża to nie choroba-powiedziała dając mi delikatnego buziaka w usta. Po chwili wzięła naczynia ze stołu i zniknęła w kuchni. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem do sypialni. Stwierdziłem, że to dobry moment, żeby dać Adzie pewien drobiazg, który kupiłem kilka dni temu. Z komody wyciągnąłem małe, grafitowe pudełeczko i wróciłem do pokoju. Ada akurat skończyła i stała koło kanapy patrząc się na mnie z uśmiechem pełnym szczęścia. Podszedłem do niej i delikatnie pocałowałem jej nosek...zaśmiała się.
***ADA***
Uwielbiałam, kiedy Maciek całował mój nos. Nagle złapał mnie za rękę i padł na kolana. Stałam zdezorientowana. Byłam w totalnym szoku w ogóle nie miałam pojęcia o co chodzi. W jednej chwili położył na dłoni otwarte pudełeczko na biżuterię. W środku znajdował się przepiękny pierścionek:
-Księżniczko...zostaniesz moją żoną.-zapytał nagle. A mnie zakręciło się w głowie. W jednej chwili na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, a po policzku spłynęła samotna łza. 
-O Jezu...zaskoczyłeś mnie-uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Jednak Maciek nadal patrzył mi głęboko w oczy i widać było,że w napięciu wyczekiwał odpowiedzi.-Tak...pewnie, że tak.-wykrzyczałam szczęśliwa. Mój ukochany założył mi na palec pierścionek i wstał. Najpierw mocno mnie przytulił, a potem wziął na ręce i namiętnie całując zaniósł do sypialni."Jestem naprawdę szczęśliwa" pomyślałam przytulając ukochanego. Noc upłynęła nam bardzo miło i przyjemnie...
**************************************************
Moje kochane...chciałam Was bardzo przeprosić, że tak długo nie było notki, ale po prostu w ogóle nie mam czasu. Ale myślę, że przez weekend będzie coś. I na pewno będzie dłużej niż dzisiaj...na razie musicie się zadowolić tym:) chociaż nie wiem czy wogóle notka będzie się podobać...Buziaki:***

sobota, 3 marca 2012

Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść...Chciałbym umrzeć przy tobie


***MACIEK***
Kiedy otworzyłem oczy zacząłem się zastanawiać, czy wczorajszy wieczór był jawą, czy po prostu tak tęskniłem za Adą, że miałem jakieś urojone sny. Obróciłem się na bok i już wiedziałem, że to wszystko prawda. Obok mnie spała moja ukochana księżniczka z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie chciałem jej budzić, ale czekał nas dzisiaj bardzo długi dzień. Najpierw mieliśmy jechać na komendę, później do lekarza. Do tego jeszcze chcieliśmy zajrzeć do Marcina, żeby dowiedzieć się jak się czuje. Zacząłem delikatnie całować jej odsłonięte ramię. Moja ukochana księżniczka od razu się przebudziła. 
-Jesteś potworem-powiedziała z uśmiechem, zakrywając się kołdrą. 
-Wiem, ale musimy wstawać.-zaśmiałem się i szybkim ruchem odsłoniłem jej twarz.
-Jeszcze chwilkę-powiedziała nie otwierając oczu.
-Strasznie się leniwa zrobiłaś-uśmiechnąłem się szeroko.
-To Twoje dziecko jest leniwe. Nie pozwala mi wstać.
-Już widać, że ma coś po tacie-zaśmialiśmy się głośno. Następnie wstaliśmy z łóżka. W końcu trzeba było się pospieszyć. Najpierw ja poszedłem wziąć prysznic. Ada w tym czasie zaczęła przygotowywać śniadanie. Kiedy wyszedłem z łazienki, moja księżniczka zajęła moje miejsce, a ja dokończyłem przygotowywanie śniadania. Po jakiś 40 minutach wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się na komendę. Na miejscu byliśmy po jakiś 15 minutach. Na schodach spotkaliśmy Eryka i Artura.
-Hej-przywitał nas chłopak Ewy.
-Cześć-odpowiedzieliśmy chórem
-Widzę, że już wszystko dobrze-uśmiechnął się. Przecież był naszym przyjacielem i dobrze wiedzieliśmy, że zna sytuację.
-No jak widzisz-zaśmiałem się.
-Weź Ewkę i dzisiaj na 20 u nas. Ty też Eryk-uśmiechnąłem się
-Uuu, a to jakaś okazją?-zapytał Lemański
-Wszystkiego się dowiecie na miejscu.-złapałem Adę za rękę i ruszyliśmy do gabinetu Barskiej. Delikatnie zapukałem w drzwi i weszliśmy do środka
***ADA***
-Ada!-krzyknęła Paulina.-Jak dobrze, że jesteś. Widzę, że już wszystko poukładane.
-No można tak powiedzieć-uśmiechnęłam się.-Jak sprawa?-zapytałam z niechęcią.
-Ta cała Anka nie była zbyt rozmowna...dopiero kiedy Andrzej się nią zajął wszystkiego się dowiedzieliśmy. Sprawa skończona.
-Ooo to i nasz pan inspektor gdzieś tu jest.-powiedział Wolski z uśmiechem i właśnie w tym momencie do gabinetu wszedł Andrzej.
-Witam komisarzu. Cześć Ada-powiedział jak zwykle.
-Witamy Pana inspektora. To widzę, że nasza szefowa Tobą już też zarządza.-zaśmiał się i spojrzał na dwa kubki kawy w rękach Radwana.
-Koniec.-powiedziałam w chwili kiedy Andrzej już miał coś powiedzieć.-Przyjedźcie dzisiaj do mieszkania Maćka o 20. Zapraszamy na małą imprezę. 
-No dobra. A jaka to okazją?-zapytała Paulina
-Wszystko w swoim czasie.-zaśmiał się Maciek. Radwan oczywiście musiał mu dogadać.
-Pan komisarz chcę nam pokazać jak to on nie boi się swojej kobiety.- Pogadaliśmy jeszcze chwilkę. Andrzej i Maciek oczywiście cały czas sobie dogryzali. Minęło jakieś pół godziny i opuściliśmy komendę. Naszym następnym celem był szpital. Po pierwsze musieliśmy zajrzeć do Marcina, a po drugie byłam tu umówiona na wizytę z lekarzem, którego poleciła mi Ewa. Najpierw poszliśmy na oddział intensywnej terapii. 
-Cześć-przywitałam się z Magdą siedzącą na krześle przed salą. Dziewczyna wstała i mocno mnie przytuliła.
-Hej. Widzę, że już dobrze. Bo Maciek wczoraj wyglądał ja strzęp człowieka. -powiedziała z uśmiechem. Wytłumaczyliśmy jej całą sytuację. Ona poinformowała nas, że Marcin niedawno się wybudził. We trójkę weszliśmy do sali. Wtedy postanowiliśmy z Maćkiem poinformować ich o naszym małym sekrecie. Oczywiście nie obyło się bez gratulacji. Z przyjaciółmi spędziliśmy jakieś 30 minut, a później udaliśmy się do lekarza. Dowiedzieliśmy się, że jestem w 6 tygodniu ciąży. Wstępnie pan doktor wyznaczył mi termin na 25 stycznia. Oczywiście dostałam stosowne witaminy i zakaz brania udziału w jakichkolwiek akcjach. 
Kiedy najważniejsze sprawy mieliśmy już załatwione postanowiliśmy zrobić jeszcze zakupy. W końcu wyszło na to, że w domu byliśmy po 17. Ja zajęłam się gotowaniem, a Maciek postanowił troszeczkę posprzątać. O 19:30 byliśmy już gotowi na przyjęcie gości. Pierwsi pojawili się Ewa z Arturem. 
-Możecie powiedzieć co tu jest grane?-zapytał Artur-Ewka mi nie chce powiedzieć.
-Za chwilkę się wszystkiego dowiesz.-zaśmiał się Maciek. Kiedy wszyscy zaproszeni już przybyli mój ukochany otworzył szampana i poprosił wszystkich o chwilę ciszy. Stanął obok i mocno mnie przytulił. 
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć-zaczął niepewnie.
-No właśnie może się wreszcie dowiemy jakie to wspaniałe nowiny ma dla nas pan komisarz.-wtrącił się Andrzej za co dostał łokciem w bok od Pauliny
-No więc...-zaczął ponowie Maciek-Chcemy Wam powiedzieć, że za kilka miesięcy zostaniemy rodzicami...
**************************************************
Przepraszam...notka miała być wczoraj, ale nie dałam rady. Nie wiem czy notka się podoba. Wyszła trochę nie bardzo, ale to dlatego, ze nie jestem w zbyt dobrym nastroju. Jakiś czas temu pisałam, że moja sunia jest bardzo chora...a dzisiaj mi zdechła...w dodatku na moich oczach:(((
Myślę, że nn będzie jutro czekam na wasze oceny:*** Buziaki:**

piątek, 2 marca 2012

...aż w jedna krótka chwilę pojmiesz po co żyjesz...

***MACIEK***
Na kanapie siedziała zapłakana Ada. Stanąłem ja wryty...nie wiedziałem czy śnię, czy ona naprawdę wróciła.
-Ada-powiedziałem niepewnie podchodząc do miejsca gdzie siedziała.-Co Ty tutaj robisz?-zapytałem, bo bałem się, że to wszystko tylko mój sen. Ona bez słowa podeszła i mocno wtuliła się w moje ramiona. Przytuliłem ją mocno do siebie. Tak bardzo brakowało mi jej dotyku.
-Kocham Cię-szepnąłem cicho patrząc jej w oczy.
-Ja Ciebie też-odpowiedziała i delikatnie musnęła moje usta.
-Dobrze, że jesteś...nie wiem co bym bez Ciebie zrobił-powiedziałem gładząc ją po policzku.
-Tak bardzo Cię przepraszam-powiedziała cicho, a z jej oczy popłynęły łzy.
-Już dobrze księżniczko, najważniejsze, że jesteś.-przytuliłem ją mocno.-muszę Ci coś powiedzieć.
-Ja też.-uśmiechnęła się tak jak lubiłem.
-No dobrze, ale pozwól, że ja pierwszy.-kiwnęła twierdząco głową.-Po pierwsze stan Marcina się poprawia. A po drugie...gwarantuję Ci, że teraz będzie już wszystko dobrze. Sprawa z Anką już załatwiona. Dostanie wyrok, za usiłowanie zabójstwa Marcina, zabójstwo Marty i nękanie policjantów.-wytłumaczyłem ukochanej. Widać było, że odetchnęła z ulgą. Ale też zauważyłem, że nie jest jej łatwo.
-Jak dobrze, że to wszystko już za nami. A teraz siadaj...przygotowałam Ci kolację.-powiedziała do mnie i zniknęła w kuchni. Faktycznie przez ten cały szok nawet nie zauważyłem, że na stole jest pełno świec i butelka wina. Otworzyłem ją i nalałem do dwóch kieliszków. Po chwili do pokoju weszła Ada z pysznym jedzeniem. Po posiłku usiedliśmy na kanapie i popijaliśmy wino, mocno się przytulając.
-Księżniczko...miałaś mi coś do powiedzenia.-powiedziałem odgarniając jej włosy z czoła. Tak bardzo cieszyłem się, że mam ją obok.
***ADA***
Zupełnie nie wiedziałam, jak mam mu powiedzieć, ze będzie ojcem. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Widziałam w nich ogromne szczęście i miłość. Złapałam jego rękę i bez słowa położyłam ją na moim brzuchu. Zauważyłam, że na początku Maciek nie do końca wiedział o co chodzi. Po chwili jednak dobrze zrozumiał co mam na myśli.
-Na prawdę?-zapytał mój ukochany ze zdziwieniem, kiedy już trochę oprzytomniał.
-Tak.-odpowiedziałam z uśmiechem i łzami w oczach. Były to oczywiście łzy szczęścia. Maciek przysunął się do mnie i delikatnie pocałował moje usta.
-Dziękuję-wyszeptał i szeroko się uśmiechnął. Następnie położył głowę na moich kolanach. Podniósł moją bluzkę i zaczął delikatnie całować mój brzuch. Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
-Przestań głuptasie-powiedziałam podnosząc jego głowę.
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.-szepnął i ucałował moje usta. Po chwili wstał wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko.
-Głupku jeden postaw mnie-krzyczałam śmiejąc się. Maciek posłusznie przestał się kręcić, jednak nie odstawił mnie na ziemię. Zaniósł mnie do sypialni i wygodnie ułożył na łóżku. Oczywiście od razu musiał się o wszystko wypytać...kiedy dowiedziałam się o ciąży, dlaczego wcześniej nie mówiłam że źle się czuję. I masa innych pytań. Zaproponował, że rano wspólnie pojedziemy na komendę a później do lekarza. Zgodziłam się z miłą chęcią. Po pierwsze trzeba było poinformować Paulinę, że nie będę mogła pracować. A po drugie bardzo chciałam żeby Maciek był przy pierwszym badaniu. Po kilkunastu minutach leżenia poszłam wziąć prysznic. Zajęło mi to jakieś 15 minut. Założyłam na siebie szlafrok, który Maciek bardzo lubił, i wróciłam do sypialni. Następnie mój ukochany ruszył pod prysznic.
W tym czasie ja przebrałam się w moją ulubioną koszulkę nocną i wskoczyłam do łóżka. Po chwili mój ukochany już leżał koło mnie.
-A może by tak zaprosić jutro parę osób?-Zaproponował
-W jakim celu?-droczyłam się z nim.
-No wiesz chciałbym pochwalić się, że będę ojcem.-zaśmiał się
-Jeśli tylko chcesz-uśmiechnęłam się-A kogo byś chciał zaprosić?
-No nie wiem...Ewę, Artura, Paulinę, Eryka...
-Jak Paulinę to i Andrzeja-powiedziałam z uśmiechem
-Nie proszę Cię-mój książę zaczął się bronić.
-Kochanie...kobiecie w ciąży się nie odmawia.
-Cwaniaro jedna...dobrze niech Ci będzie. Aha i jeszcze jutro pojedziemy do szpitala.
-Dobrze kochanie-powiedziałam z wielkim uśmiechem i ucałowałam mojego Pana komisarza. Leżeliśmy tak śmiejąc się. Oboje byliśmy tak zmęczeni, że sen zmorzył nas w błyskawicznym tempie.

**************************************************
No i coś tam jest:) mam nadzieję, że się podoba:) Kolejna notka jeszcze dziś około 22:))
Buziaki:***

czwartek, 1 marca 2012

Gdy spoglądam w Twoje oczy, nic nie mowię, a Ty wiesz... Kocham Cię.

***ADA***
-Z jakiego?-wypaliła zdziwiona Ewka. Powiem szczerze, że sama się wystraszyłam.
-Jest Pani w ciąży-poinformowała mnie lekarka z uśmiechem.-Mniej więcej 5-6 tydzień, ale to powie Pani dokładnie lekarz. Gratuluję-dodała uśmiechając się jeszcze szerzej
-Dziękuję-odpowiedziałam z nieco udawanym szczęściem. Prawda była taka, że bardzo chcieliśmy z Maćkiem mieć dziecko. Ale po pierwsze, nie teraz, a po drugie teraz sytuacja się trochę zmieniła. Kiedy wstałam z łóżka Ewa rzuciła mi się na szyję.Młoda lekarka pożegnała nas uśmiechem i wyszła. Ewa przytuliła mnie jeszcze mocniej i ruszyłyśmy do wyjścia. Wsiadła do samochodu w totalnym szoku. Nie wiedziałam czy się cieszyć czy płakać. "Może nie powinnam była go zostawiać. Może to przez ciążę tak na wszystko reagowałam." W głowie miałam miliony myśli.
-Ada...wracamy.-zarządziła Ewka.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Przecież nie odejdziesz od niego teraz. Dziewczyno nie pozwól mu żeby cierpiał jeszcze raz. On Cię kocha. Za kilka miesięcy urodzisz jego dziecko. Czego Ty jeszcze chcesz.-powiedziała i ruszyła w stronę swojego mieszkania. Nie miałam siły się sprzeczać. Z jednej strony pomyślałam,że może Maciek nie powinien wiedzieć o dziecku i powinniśmy o sobie zapomnieć, ale z drugiej tak bardzo chciałam żebyśmy byli rodzicami.
***MACIEK***
Siedziałem z Magdą pod salą i rozmyślałem o Adzie. Tak bardzo bym chciał żeby teraz tu była. W pewnym momencie podszedł do nas lekarz.
-Dzień dobry Pani Magdo.-przywitał się
-Dzień dobry. Co z moim mężem?-zapytała z nadzieją.
-Chciałem właśnie panią poinformować, że jego stan już się ustabilizował. Jak już mówiłem najbliższa noc będzie decydująca, ale teraz już proszę być dobrej myśli. Najgorsze za nami.-uśmiechnął się odszedł. Magda rozpłakała się w wtuliła w moje ramiona. Oboje odetchnęliśmy z ulgą. Nagle rozdzwoniła się moja komórka.
-Maciek, przyjeżdżaj szybko na komendę.-usłyszałem w słuchawce głos Pauliny.
-Co jest?-zapytałem zdezorientowany.
-Pospiesz się.-krzyknęła i zakończyła rozmowę. Pożegnałem się szybko z Magdą i wybiegłem ze szpitala. Odpaliłem czarne suzuki i ruszyłem z piskiem opon. O dziwo na komendę dotarłem w szybkim tempie. Po jakiś 10 minutach wbiegałem już po schodach na trzecie piętro.
-Co się dzieje?-zapytałem wpadając do gabinetu Barskiej.
-Mamy ją
-Kogo?-zapytałem zdziwiony.
-Annę Mikulską. Z tego co zrozumiałam z rozmowy z Adą to twoja była.-powiedziała z niechęcią.
-Tak...ale ona ma jakieś zaburzenia.-powiedziałem ze złością.
-To teraz uważaj. Dwa lata temu została zamknięta w zakładzie psychiatrycznym za nieumyślne spowodowanie śmierci swojej przyjaciółki. Nie trafiła za kratki bo sąd uznał ją za niepoczytalną. Dostała 2 lata leczenia. Wyszła dwa tygodnie temu.-wyjaśniła.
-Chyba żartujesz-nie wierzyłem w to co mówi.-Serio?
-Tak. a do tego mamy jej odciski palców na nożu, którym zaatakowała waszego przyjaciela. Jedziesz nam pomóc?
-Głupie pytanie...pewnie że jadę. Tylko tak mogę odzyskać Adę.
-A właśnie...jak tam?
-Bez zmian. Nie chce mnie widzieć. Jedźmy już. Muszę ją jeszcze dzisiaj odzyskać.-powiedziałem i wyszliśmy z gabinetu.
***ADA***
-Zawieź mnie do Maćka.-powiedziałam do Ewy.
-Na pewno? Ale przecież on jest pewnie w pracy.
-To nic. Mam jego klucze, a chce mu jeszcze dzisiaj o wszystkim powiedzieć.
-Dobrze. Jeśli tylko chcesz. Pamiętaj, że życzę Wam szczęścia.-powiedziała i ruszyła w kierunku osiedla Maćka. Po chwili byłyśmy już na miejscu. Ewa zaniosła mi torbę do mieszkania, bo jak stwierdziła nie mogę się przemęczać. Następnie pożegnała się i pojechała do siebie. Ja zrobiłam kolację, i usiadłam przy stole czekając na Maćka.
***MACIEK***
Na miejscu byliśmy dość szybko. Nie mogłem skojarzyć skąd znam tą ulicę, ale kiedy tylko wysiadłem z samochodu już wiedziałem. To było osiedle Ady,a dokładniej blok na przeciwko.
-To dlatego była w parku wtedy kiedy Ada.-powiedziałem jakby do siebie. Nie czekając na nic ja Paulina i kilku policjantów weszliśmy na górę. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami uzgodniliśmy, że załatwimy Ankę podstępem i to ja zadzwoniłem do mieszkania.
-Hej misiu-przywitała mnie z uśmiechem.
-Cześć-odpowiedziałem z jeszcze większym
-Widzę, że zmądrzałeś.powiedziała i oplotła mi ręce wokół szyi.
-Powiedzmy-odpowiedziałem, a Paulina w tym czasie założyła jej na ręce piękne bransoletki. Po chwili policjanci zabrali ją do magicznej taksówki i zawieźli do najdroższego hotelu w Warszawie.
-Mogę iść?-zapytałem Paulinę niepewnie.
-Oczywiście pędź. Jutro się zajmiemy przesłuchaniem,a chłopaki przeszukają jej mieszkanie.
-Dzięki-powiedziałem i ucałowałem ją w policzek.
-Powodzenia-krzyknęła jeszcze kiedy zbiegałem po schodach. Nie czekając dłużej wsiadłem do samochodu i ruszyłem do mieszkania. Postanowiłem, że najpierw wezmę prysznic i zadzwonię do Ady. Wszedłem do mojego mieszkania wszędzie było ciemno...tylko z pokoju biło jakieś dziwne światło. Niepewnie wszedłem dalej. Kiedy zobaczyłem pokój nie wiedziałem co mam zrobić...myślałem,że śnię...
**************************************************
Wiem dzisiaj taka sobie...ale jutro będzie lepsza:) 
Czekam na komentarze:) Buziaki:***